piątek, 16 września 2016

Czy blog jest zawieszony?

Od ostatniego posta minęły 3 tygodnie i tym razem nie jest to spowodowane moją absencją (a przynajmniej teoretycznie) i brakiem dostępu do internetu, więc poczułam się zobowiązana trochę wyjaśnić.
Rok szkolny zaczął się już pełną parą i chociaż nie upłynął nawet miesiąc, ja już nie mam na nic czasu. Może pomyślicie, że przesadzam - w końcu jestem tylko w liceum, nie robię doktoratu. I może tak jest. Ale, niestety, przy 4 przedmiotach rozszerzonych (które mam zamiar zdawać na maturze) każda dodatkowa aktywność odbywa się kosztem mojego snu. Od tych 3 tygodni ołówka dotykam tylko na matematyce. Czy prowadzenie bloga o rysowaniu, gdy nie rysuję, ma sens? 
To, że ostatnio nic nie tworzę, nie oznacza, że rezygnuję ze swoich marzeń. Bo to właśnie szkoła i nauka są do nich kluczem. Czasami odnoszę wrażenie, że niektórzy z Was błędnie postrzegają moje priorytety (co dziwne, bo przecież już o tym pisałam). A nie jest nimi rysowanie. Jakiś czas temu dostałam wiadomość, że powinnam- uwaga - POWINNAM zajmować się tylko i wyłącznie rysowaniem. Cóż, aktualnie przygotowuję się do olimpiady biologicznej i malowanie naprawdę jest ostatnią rzeczą zaprzątającą mi głowę.
Spokojnie, to nie jest post pożegnalny. Dalej o wielu sprawach tutaj nie napisałam, a napisać o nich chcę. I w końcu napiszę, tylko nie wiem jeszcze kiedy.
Przy sprawdzaniu statystyk zauważyłam, że każdego dnia odwiedza mnie tu ok. 40 osób. 40 osób czeka na nowy wpis. Nawet nie macie pojęcia, ile to dla mnie znaczy. Obiecuję, że się doczekacie.
Zapraszam Was do dodania mnie na snapchacie: szjori. To tam pojawiam się najczęściej. :)

niedziela, 28 sierpnia 2016

Jak rysuję włosy ciemne?

Kolejna nieobecność spowodowana kolejnym wyjazdem oraz kolejny powrót. Jestem, choć nie obiecuję, że na długo. Zapewne nie muszę Wam przypominać, że wakacje powoli się kończą, a szkoła zbliża się wielkimi krokami. To z kolei oznacza, że na blogu będę pojawiała się znacznie rzadziej. Druga liceum, matura już powoli przestaje być odległą przyszłością. Kolejnym problemem jest internat. Jak część z Was wie, w ciągu roku szkolnego w domu bywam tylko na weekendy (i to nie wszystkie) oraz święta. A w internacie praktycznie nigdy nie jestem sama, co na pewno utrudni mi prowadzenie bloga. Ale spokojnie, nie porzucam go. Posty pisane będą, po prostu trochę rzadziej.

Dzisiaj przychodzę do Was z tutorialem dotyczącym rysowania włosów. Wielokrotnie mnie o coś takiego prosiliście, a ja również wielokrotnie go przygotowywałam. Za każdym razem miałam jednak wrażenie, że jest zbyt powierzchowny, że nie wszystko ujęłam, że akurat teraz włosy mi nie wyszły. Mam nadzieję, że w końcu mi się udało.

Do wykonania rysunku użyłam promarkerów, jednak Wy spokojnie możecie użyć innego preferowanego przez Was medium. 

Przy rysowaniu profilu wzorowałam się na tym zdjęciu:


1. Zaczynam od prostego szkicu, zaznaczam jedynie zarys fryzury. Nie przyciskajcie ołówka zbyt mocno, ponieważ później i tak będzie trzeba go wymazać. Ja do szkicowania już od dawna używam ołówków automatycznych (takie zwykłe z papierniczego oraz ołówek Koh-i-noor Kubuś z grafitem 6 mm, swoją drogą bardzo polecam).


2. Cienkopisem poprawiam kontury, rysuję już poszczególne pasma włosów. Jeśli używacie kredek, możecie zostawić ołówek. Jednak przy promarkerach będzie on widoczny, dlatego polecam zastąpienie go czarnym długopisem (od razu ostrzegam, że długopisy z gwiazdkami się nie nadają, alkohol zawarty w promarkerach rozpuszcza tusz długopisu). 


3. Zaznaczam mniejsze pasemka oraz pojedyncze, wystające z upięcia włoski. Fryzura rzadko kiedy jest idealnie gładka.


4. W międzyczasie koloruję twarz (gdybyście byli zainteresowani, to mogę przygotować o tym osobny wpis).


5. Najjaśniejszym kolorem (TEA GREEN) maluję grube pasma, w miejscach odbicia światła zostawiam białą powierzchnię.


6. Poprawiam kolorem ciemniejszym (DUCK EGG), dalej zostawiając białe miejsca. Używam grubej końcówki markera - tak jest o wiele szybciej i estetyczniej.


7. Powtarzam czynność, tym razem ciemny turkusem (TURQUOISE).


8. Zacienione miejsca poprawiam bardzo ciemną zielenią (HOLLY). Wy możecie dodać również trochę czerni, jednak mi nie zależało na aż tak mocnym kontraście. 


9. Na koniec ponownie biorę do ręki najjaśniejszy kolor i poprawiam nim pozostawione białe miejsca. Białym żelopisem dorysowuję pojedyncze luźne włoski - dzięki temu fryzura wygląda naturalniej. Polecam zaopatrzenie się w taki pisak - dla mnie to must have każdego rysunku.


I to by było na tyle. W przyszłości na pewno przygotuję jeszcze tutorial dotyczący rysowania włosów jasnych, ponieważ przy nich sposób działania jest nieco inny.

Mam nadzieję, że ten poradnik choć trochę Wam pomógł. Jeśli macie jakieś pytania, śmiało piszcie w komentarzach lub bezpośrednio do mnie na MSP.

Jaki tutorial chcielibyście zobaczyć następnym razem? :)

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Naucz się przyjmować krytykę… i komplementy

Kolejny długi post. Ostatnio dostałam na MSP wiadomość, że na moim blogu jest za dużo czytania. Nie będę przepraszała za długie teksty. Potraktuję to jako selekcję naturalną moich czytelników.

Puszczając swoje rysunki w świat musisz być przygotowany na to, że ludzie je skomentują. W końcu po to je upubliczniasz - by zdobyć wskazówki, które pomogą Ci w dalszym rozwoju lub po prostu pochwalić się swoim dziełem.

Długie i wyczerpujące komentarze, które zawierają wytknięte Ci błędy oraz propozycje ich poprawy - to na nich najbardziej zależy artystom. Niestety, w całym natłoku reakcji na Twoje dzieło będą stanowić one bardzo nikły procent. Nic dziwnego, nie jest łatwo napisać taki komentarz. Dużo częściej przeczytasz, że Twój rysunek jest ładny, piękny, świetny. Że masz talent. Owszem, będzie Ci miło, ale czy takie komentarze wniosą coś do Twojego artystycznego życia?

Nie zrozumcie mnie źle (muszę bardzo często to podkreślać, ponieważ nie chcę nieporozumień). Takie komentarze są w porządku i jak wspomniałam wcześniej, autorowi jest wtedy naprawdę miło. Dodatkowo na Facebooku komentarz zwiększa zasięg posta. Ale jest jeszcze milej, jeśli ktoś poświęci parę minut i napisze trochę więcej. I nie musi być to nie wiadomo jaka apoteoza. Artysta o wiele bardziej się ucieszy, gdy zwrócisz mu uwagę na błąd.

I w tym momencie dochodzimy do kolejnej kwestii. Odruchową reakcją wielu osób na pochlebne komentarze jest natychmiastowe zaprzeczanie. Czasami tak jest, że rzeczywiście dany rysunek nie jest Twoim najlepszym. Czujesz, że mógłbyś zrobić to lepiej. Że nie dałeś z siebie wszystkiego. Ktoś może zapytać: dlaczego wstawiasz coś, co Twoim zdaniem nie jest dobre? Bo wtedy prawdopodobnie nie publikowałbyś nic. Większość artystów jest wobec siebie krytyczna i nie ma w tym nic złego - dzięki temu ciągle szlifują swoje umiejętności i stają się coraz lepsi. Jednak we wszystkim należy zachować umiar. Gdy widzę, że ktoś na wszystkie komplementy odpowiada "nieprawda, to jest brzydkie!!", to odechciewa mi się komentować i zwyczajnie przewijam dalej. Owszem, skromność to zaleta. O ile nie jest fałszywa lub przesadzona. Jeśli ktoś napisał, że podoba mu się Twoja praca, to zapewne tak jest. Podziękuj. W przeciwnym razie ludzie przestaną Ci cokolwiek komentować.

Istnieje również druga strona medalu - krytyka. Nie wszystkim będą podobać się Twoje rysunki i musisz się z tym pogodzić. Pamiętaj jednak, że nie każdy chce Ci sprawić przykrość. Jeśli ktoś wytknie Ci błędy, to najczęściej robi to po to, byś następnym razem ich nie popełnił. To konstruktywna krytyka i nie powinieneś naskakiwać na jej autora, bo wierz mi, taki komentarz jest wart o wiele więcej niż puste komplementy. Ale…

Komentarze "brzydko, anatomia leży, fuj, rysuję lepiej" to nie krytyka, a zwykłe hejty. Nie uchronisz się przed nimi, zwłaszcza, gdy zyskasz już popularność. Internet to istna dżungla, a przetrwają najsilniejsi, czyli Ci, którzy potrafią oddzielić konstruktywną krytykę od zwykłej złośliwości. W internecie czujemy się anonimowi, a niektórzy nie mają oporów, by zmieszać drugą osobę z błotem. Takie komentarze bolą, szczególnie gdy dopiero zaczynasz pokazywać swoje prace światu. Nie pozwól jednak, by miały na Ciebie wpływ. Nie pozwól, by zniechęciły Cię do rysowania. Hejterzy byli, są i będą, tak działa internet i nic na to nie poradzisz. Możesz jedynie przestać się nimi przejmować.

Wiem, że czekacie na inne posty. Na tutoriale i recenzje. Jednak rysowanie to nie tylko przybory oraz sam proces tworzenia i to właśnie te "inne" tematy chcę tutaj poruszać. Bo czasami nie wszystko jest takie jasne i oczywiste. Bo czasami nie wiecie, a ja chcę Wam pomóc. Swoje rysunki w internecie publikuję już od dobrych kilku lat i doświadczyłam już wszystkiego - zachwytów, krytyki i naprawdę solidnego hejtu. I wiem, że nie zawsze jest przyjemnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zapraszam Was oczywiście do polubienia mojej strony na Facebooku. Gdy wybije 100 polubień, będę miała dla Was małą niespodziankę :)
Możecie również dodać mnie na Snapchacie: szjori

wtorek, 9 sierpnia 2016

Dlaczego nie poszłam do liceum plastycznego i czy żałuję?

Ostatnimi czasy trochę zaniedbałam bloga - brak czasu (tak, w wakacje również można nie mieć czasu), pomysłu… i chęci. A nie chciałam pisać na siłę.

Na blogu niedługo wybije 6 000  wyświetleń. To miłe, jestem szczęśliwa. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przerażająca większość osób weszła tutaj tylko raz, by podpisać się pod postem "Narysuję Cię!" i nigdy już się na moim blogu nie pojawić. Ale dziennie wyświetleń przybywa o wiele więcej niż komentarzy ze zgłoszeniami do narysowania, chociaż bloga nawet już jakoś specjalnie nie reklamuję. Czyli wchodzicie. Czytacie. Czekacie. Dziękuję.

Wielokrotnie zadawaliście mi pytanie, czy wybieram się do szkoły artystycznej. Długo zastanawiałam się, czy poruszyć ten temat, bo mimo wszystko moja decyzja wciąż napawa mnie małymi wątpliwościami. Stwierdziłam jednak, że zamiast tłumaczyć się każdemu z osobna, raz na zawsze wytłumaczę to tutaj.

Chodzę do liceum ogólnokształcącego, do klasy o profilu chemicznym. Zapewne część z Was jest zdziwiona, zwłaszcza, jeśli nigdy ze mną nie pisaliście. Przede wszystkim moim wiekiem, ale i tym, że nie poszłam do liceum plastycznego.
Lubię rysować, sprawia mi to naprawdę ogromną przyjemność, jakieś tam umiejętności już posiadam. Więc dlaczego? Odpowiedź jest naprawdę dziecinnie prosta: nie wiążę przyszłości ze sztuką.


Nie powiem, że nigdy nie myślałam o szkole artystycznej. Bo myślałam. Na początku gimnazjum zastanawiałam się nawet nad ASP. Chciałam rysować komiksy, tworzyć grafikę do gier lub pracować dla Disneya. Ale tylko przez chwilę.


Życie jako artysta to ciężki kawałek chleba, a zdolności i dyplom nie wystarczą. Najważniejsza jest umiejętność sprzedania swoich prac, a czasami i siebie. Nie oszukujmy się - tylko nieliczni mają luksus tworzenia tego, co chcą i zarabiania na tym. A ja nie mam pewności, że jedną z tych nielicznych będę.

I nie zrozumcie mnie źle - nie zrezygnowałam z powodu pieniędzy. Lubię tworzyć, ale tylko wtedy, kiedy mam na to ochotę. Podejrzewam, że jako profesjonalny grafik czy ilustrator niejednokrotnie musiałabym się zmuszać. Nie czułabym się spełniona, a to na tym mi najbardziej w życiu zależy. Czy mimo to żałuję?

Czasami tak. Żałuję, gdy chciałabym coś narysować, a mam na głowie kolokwium z chemii, od którego zależy moje "być albo nie być" w tej szkole. Żałuję, gdy odwiedzam w internacie moją przyjaciółkę, która poszła do liceum plastycznego. Żałuję, gdy widzę na przystanku kogoś z wielką teczką na rysunki. Ale przecież nie rzucam rysowania, a jedynie zawód z nim związany.


Bo tak naprawdę chcę być lekarzem.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Promarkery - jak blendować kolory?

Sporo osób pisało do mnie z pytaniami odnośnie promarkerów, niektórzy jednak skarżyli się, że je mają, ale nie chcą się ze sobą łączyć, a zostawiają tylko brzydkie plamy. Jeśli czytacie bloga od początku, to na pewno wiecie, że i ja spotkałam się z takim problemem, chociaż blendowanie promarkerami jest naprawdę proste, jeśli się wie, jak to zrobić.

Zaczynamy od najjaśniejszego koloru.


Obok niego lub lekko na nim (to nie ma znaczenia, chociaż przy prawdziwym rysunku kolory będziemy nakładać raczej na siebie) malujemy markerem ciemniejszym.

Do ręki ponownie bierzemy marker jaśniejszy i pokrywamy nim granicę między kolorami, czyli po prostu nim mażemy, aż kolory się zleją. Alkohol zawarty w tuszu rozpuści nieco kolor ciemniejszego markera.


Tak samo postąpiłam z dwoma następnymi kolorami.


Możecie oczywiście odwrócić kolejność i zacząć od koloru najciemniejszego (wtedy pomijacie krok pierwszy), jednak rysunki z reguły zaczyna się do kolorów najjaśniejszych i dopiero potem dokłada się cienie.

Zrobiłam również inne wersje kolorystyczne:


Podczas rysowania markerami niezwykle ważną rolę odgrywa papier - jeśli będzie zbyt cienki, to kolory nam przebiją lub powstanie dziura. Ja używam Cansona Illustration, chociaż rozglądam się teraz za tańszym odpowiednikiem.

Mam nadzieję, że post był chociaż odrobinę przydatny :)
Zapraszam was również do polubienia mojej strony na Facebooku: szjori

środa, 27 lipca 2016

Narysuję Cię!

Po nieco ponad miesiącu na blogu wybiło 5 000 wyświetleń. Możliwe, że stałoby się to szybciej, gdyby nie moja nieobecność.
Jest mi naprawdę bardzo, bardzo miło, że wchodzicie, czytacie i czekacie na nowe posty. Dostaję od Was naprawdę sporo wiadomości prywatnych i nawet nie macie pojęcia, jak się z tego cieszę. Nie spodziewałam się, że blog spotka się z aż tak dużym odzewem i zaangażowaniem z Waszej strony.

Z tej okazji przygotowałam dla Was mały konkurs. W komentarzu podajcie nick, a ja co 2 dni będę wybierała jedną moviestar i ją rysowała. Narysuję 8 osób. Możecie zgłaszać się do 10. sierpnia :)
UWAGA! Nie biorę pod uwagę próśb na poczcie. Wręcz przeciwnie, osób spamujących mi wiadomościami na pewno nie wybiorę!

Przy okazji zapraszam Was na mój fanpage na Facebooku, link znajdziecie na pasku po prawej stronie.

EDIT: W związku z małym opóźnieniem w rysowaniu przedłużam czas zgłoszeń - możecie się zgłaszać do końca tygodnia :)

poniedziałek, 25 lipca 2016

Wywiad z Korozjaa

Korozjaa zajmuje się głównie digitalem, a przynajmniej takie prace wstawia na MSP. Obserwując jej obrazki można zauważyć, że w dosyć krótkim czasie zrobiła naprawdę duży postęp i aż strach pomyśleć, jak będzie rysowała kiedyś :) Zapraszam Was na krótki wywiad z nią.



JA: Na początek standardowe pytanie - kiedy zaczęła się Twoja przygoda z rysunkiem?
KOROZJAA: Jeżeli chodzi o ten rysunek "na poważnie" to myślę, że za początek można uznać 2013 rok. Dużo spędzałam czasu na blogu Iloljeen i jakoś tak wyszło, że stwierdziłam, że chciałabym kiedyś rysować tak pięknie jak ona.

JA: Och, znam ją, również spędziłam sporo czasu na jej blogu. Chodziłaś lub chodzisz na jakieś zajęcia artystyczne czy jesteś raczej samoukiem?
KOROZJAA: Samouk, nie licząc internetowych tutoriali. Nigdy nie chodziłam na takie zajęcia.

JA: Rozumiem. Jak często rysujesz i ile średnio zajmuje Ci wykonanie jednej pracy? Do rysowania "siadasz" spontanicznie, gdy masz ochotę, czy jednak musisz się trochę zmusić, by coś zacząć?
KOROZJAA: Trudno byłoby obliczyć taką średnią. To jest naprawdę różnie, a zazwyczaj nie liczę czasu. Proste szkice - coś około 20-30 minut, prace z cieniowaniem, kolorem - na pewno od 4 godzin wzwyż. Także zależy to od tego czy będzie do tradycyjnie, czy digital. Mimo wszystko, zauważyłam, że w digitalu schodzi mi się szybciej. Rzadko zmuszam się do rysowania, ale czasami tak robię. Głównie kiedy już minęła dość duża ilość czasu odkąd narysowałam ostatni rysunek. Zazwyczaj rysuję, gdy mam ochotę.

JA: Co najbardziej lubisz rysować, a co sprawi Ci problemy?
KOROZJAA: Portrety. Uwielbiam je. Natomiast nie potrafię rysować ilustracji, mam pewne problemy z anatomią człowieka i światłem, zwłaszcza, jeżeli o chodzi o kolory, jakie mam użyć.

JA: Masz jakieś przyzwyczajenia? Że na przykład zawsze zaczynasz rysunek od konkretnego elementu?
KOROZJAA: Kiedy rysuję twarze, zawsze zaczynam od żuchwy. Oprócz tego chyba nie mam żadnego specjalnego przyzwyczajenia.

JA: Wiążesz swoją przyszłość z rysunkiem czy jest to dla Ciebie tylko hobby?
KOROZJAA: Wiążę. Bardzo chciałabym zostać Concept Artystką.

JA: W takim razie trzymam kciuki ;) Wierzysz w istnienie talentu czy jednak stawiasz na ciężką pracę?
KOROZJAA: Według mnie talent istnieje, natomiast pomaga on jedynie na początku przygody z rysowaniem. Potem potrzeba już dużo ciężkiej pracy, aby coś osiągnąć.

JA: I ostatnie pytanie. Gdybyś miała dać początkującemu jakąś radę, co by to było? (:
KOROZJAA: Nie poddawać się i brnąć w to dalej, bo łatwo niestety nie będzie (:

I to już będzie koniec wywiadu. Dajcie mi znać, o kim chcielibyście przeczytać za tydzień!

Przy okazji - założyłam fanpage na Facebooku, link znajdziecie na pasku po prawej stronie. Gorąco zachęcam do polubienia (:

piątek, 22 lipca 2016

Jakie kolory promarkerów kupić na początek?

Jakiś czas temu zdecydowałam się kupić promarkery. Szczęśliwa ruszyłam na poszukiwanie sklepu plastycznego, który posiada takie w swoim asortymencie. Po małych trudnościach udało mi się tam dotrzeć. No i pojawił się problem. Stanęłam przed gablotą zawierającą 148 kolorów, a miałam pieniądze tylko na 10 z nich. Musiałam pokierować się intuicją, które na całe szczęście mnie nie zawiodła.

Jakie kolory promarkerów wybrać, żeby móc coś nimi namalować?
Rysuję głównie portrety, więc zajmę się kolorami do portretów. Jednakże bez znaczenia, co chcecie nimi malować, generalną zasadą jest, że potrzebujemy minimum 2 odcieni danego koloru. Nie ma jednak sensu kupować odcieni bardzo zbliżonych do siebie (a przynajmniej na początek), ponieważ jednym markerem również można stopniować tonację, dodając po prostu kolejne warstwy.

SATIN
Kolor bazowy, to zawsze od niego zaczynam malowanie skóry. Jest bardzo jasny.

TAN
Jest nieco ciemniejszy niż Satin, idealny do delikatnych cieni.

BLUSH
Kolor określiłabym jako jasny brzoskwiniowy. Jak sama nazwa wskazuje, nada naszej postaci lekkiego rumieńca.

VANILLA
Jeśli chodzi o jasność/ciemność, to bardzo podobny do Blusha, ma jednak bardziej żółty ton.

CORAL
Tutaj już kolor ciemniejszy, do zaznaczenia mocniejszych cieni.

BURNT SIENNA
Jest to brąz, który można z powodzeniem używać zarówno do mocnych cieni, jak i włosów.

UMBER
Bardzo ciemny brąz, po kilku warstwach staje się prawie czarny, ale wygląda o wiele naturalniej.

CARAMEL lub SANDSTONE
Kolory bardzo podobne, Sandstone jest odrobinę jaśniejszy i ma bardziej żółtawy ton. Bardzo pomocne przy rysowaniu włosów.

TEA GREEN
Jasny turkusowy. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego właśnie ten kolor jest przydatny przy rysowaniu portretów. W zależności od światła nasza skóra nabiera różnych barw i często widać na niej tony i ciepłe, i zimne. Tym markerem możemy dodać właśnie takiego zimnego tonu, a po wymieszaniu go z innymi, bardziej "cielistymi" kolorami wcale nie jest taki zielony ;)

WARM GREY 1
Promarkery mają naprawdę sporo odcieni szarości, ja wybrałam ten, ponieważ ma cieplejszy ton. Szare cienie dodają rysunkom realizmu.


Oczywiście jest to tylko moja propozycja i jeżeli wiecie, że potrzebujecie innych kolorów, to jak najbardziej zachęcam do ich kupna.

Nie wymieniłam żadnych kolorów do namalowania ust, ponieważ na razie nie posiadam żadnego, który spełniałby moje oczekiwania. Podczas następnej wycieczki do plastyka postaram się to nadrobić :)


Na koniec pokażę Wam pierwszy rysunek (wykonany kredkami akwarelowymi, nie markerami) w moim nowym szkicowniku Moleskine:


wtorek, 19 lipca 2016

Wywiad z Niviki

Po ponad dwutygodniowej nieobecności wracam do Was z postem nieco innym niż dotychczas, a rozpocznę nim serię wywiadów, które chcę przeprowadzić z osobami, które na MovieStarPlanet moim zdaniem rysują najlepiej.

Na pierwszy ogień niviki - z pewnością widzieliście jej świetne rysunki na pierwszych stronach TOP zdjęć.




JA: Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z rysowaniem?
NIVIKI: Rysuję odkąd tylko pamiętam, jako małe dziecko w wieku przedszkolnym rysowałam wojowniczki-królewny, do 4 klasy podstawówki po prostu rysowałam, po swojemu, bezwiednie tak jakby. W piątej klasie zrobiłam przerwę, a w szóstej wzięłam się za to na poważnie.

JA: To całkiem długo. Chodziłaś bądź chodzisz na jakieś zajęcia z rysunku?
NIVIKI: Nie, jestem samoukiem, nie lubię też używać książek do nauki rysunku, nie umiem nic z nich wynieść.

JA: Mam podobnie. W jakich warunkach najbardziej lubisz tworzyć? W domowym zaciszu czy gdzieś w plenerze?
NIVIKI: Zdecydowanie we własnym pokoju idzie mi najlepiej i jest to najprzyjemniejsze, gdy rysuję zawsze słucham muzyki.

JA: Jak często rysujesz i ile średnio zajmuje Ci jedna praca?
NIVIKI: Mniej więcej co dwa dni, rzadko patrzę na zegarek i robię sobie nawet kilkudniowe przerwy, ale myślę, że jedna praca to ok. 3 godziny, ale zależy od ilości detali itp.

JA: A co najbardziej lubisz rysować? I czy jest coś, co sprawia Ci problemy?
NIVIKI: Ludzi, stroje i włosy, chyba nie ma rzeczy, która chociaż raz nie sprawiłaby mi problemu :D Ale najgorzej jest z dłońmi, krajobrazami i budynkami.

JA: Dłonie to chyba zmora każdego rysującego :D Masz jakieś przyzwyczajenia związane z rysowaniem? Ja na przykład zawsze zaczynam od prawego oka i bardzo nie lubię zmieniać kolejności.
NIVIKI: Mam kilka, prawie zawsze zaczynam od głowy, bardzo często pocieram małym palcem o kartkę, otrzepuję ją z kawałków gumki, irytują mnie. I często podnoszę kartkę, tak po prostu.

JA: Wiążesz z rysunkiem swoją przyszłość czy jest to dla Ciebie tylko hobby?
NIVIKI: Rysunek to chyba moja największa pasja i z tego chciałabym być znana, jak najbardziej wiążę :)

JA: W takim razie trzymam kciuki i życzę powodzenia w dążeniu do celu. A co z talentem? Wierzysz w jego istnienie czy stawiasz na ciężką pracę?
NIVIKI: Myślę, że talent to nie jest "moc do czynienia cudów", coś dzięki czemu bez przygotowania zrobi się dzieło na miarę Rubensa, a zwykła predyspozycja do robienia czegoś. Ale faktem jest, że nie trzeba talentu do rysowania, aby rysować. Jego brak to ulubiona wymówka leniwców. Ja chciałam coś potrafić, więc zaczęłam to sumiennie robić.

JA: Całkowicie się zgadzam, lepiej bym tego nie ujęła :D Pewnie jesteś już zmęczona, więc ostatnie pytanie. Gdybyś miała dać początkującemu jakąś radę, co by to było?
NIVIKI: Nie tam, lubię odpowiadać na pytania. Hm… mnóstwo ludzi się zniechęca do rysowania, bo "nie wychodzi mi", a to jest tak jakby wejść do kuchni po raz pierwszy i nigdy więcej nie dotknąć jedzenia, bo nie wyszła Ci jajecznica. Więc rada od nivikeła: nie zniechęcaj się, nie wyjdzie Ci za pierwszym razem, za drugim też, ale pomyśl, że tak wygląda nauka wszystkiego, od mycia zębów, na ujemnej delcie kończąc.

I tym matematycznym akcentem zakończymy dzisiejszy wywiad. Mam nadzieję, że takie posty będą dla Was miłym urozmaiceniem. Koniecznie dajcie mi znać, o kim chcielibyście przeczytać następnym razem!

Standardowo zapraszam do dodania mnie na snapchacie: szjori


czwartek, 30 czerwca 2016

Trochę o kredkach akwarelowych oraz jak je rozmyć bez użycia wody

Z pewnością znacie już kredki akwarelowe Mondeluz, a z tego co wiem, to  część z Was nawet je posiada. Dla osób, które słyszą o nich pierwszy raz - są to kredki, których pigment rozpuszcza się pod wpływem wody.

Koh-i-noor oferuje nam 72 kolory i to właśnie ten największy zestaw dostałam ok. 2-3 lat temu, ale można je kupić także w zestawach mniejszych bądź na sztuki. W pudełku były również 3 pędzelki oraz 2 temperówki.


Poniżej możecie zobaczyć wszystkie kolory - u góry pasek jest suchy, u dołu rozmyty wodą. Polecam zrobienie sobie takiej palety, ponieważ niektóre kolory potrafią pod wpływem wody wyglądać nieco inaczej niż na sucho i niejednokrotnie już się na tym przejechałam.


Cena 72 kolorów w papierowym opakowaniu to ok. 100 zł.

Malować kredką akwarelową można na 4 sposoby:
1. Rysujemy na suchym papierze i później przejeżdżamy po tym mokrym pędzlem.
2. Rysujemy kredką na mokrym papierze.
3. Moczymy kredkę w wodzie i rysujemy nią na suchym/mokrym papierze.
4. Zbieramy tusz z plamy lub bezpośrednio z kredki.


Ja najczęściej używam sposobu 1. oraz 4.

Kredki akwarelowe to świetny dodatek do akwareli (szczególnie dobrze sprawdzają się przy detalach), ale mogą również z powodzeniem je zastąpić.

Tak jak w przypadku akwareli - polecam zaopatrzenie się w kartki o większej gramaturze, zwykła do drukarki nie zniesie dużej ilości wody.

Kredki akwarelowe nie nadają się do rysowania na sucho.
Jeśli nie zamierzacie łączyć ich z wodą, to naprawdę nie warto tracić na nie pieniędzy. Mondeluzy mają bardzo miękki rysik, a co za tym idzie - nie uzyskamy nimi idealnie cienkiej kreski. Trzeba by je bardzo często temperować, co znacząco odbiłoby się na ich wydajności. Poza tym sucha kredka niezbyt dobrze kryje - pomiędzy porami kartki zostają białe miejsca. Oczywiście po mocniejszym przyciśnięciu wszystko zostanie zamalowane, ale zwiększy się zużycie rysika.


Powyższa kartka to niesamowicie gładki Canson Illustration, na kartce do akwareli jest jeszcze gorzej.

A co z tym rozmywaniem bez użycia wody, które gości w tytule posta? To bardzo proste. Wodę zastępujemy białą farbą plakatową.


Po pokolorowaniu konkretnego miejsca kredką nakładamy bardzo cienką warstwę farby. Dzięki temu uzyskamy nieco zgaszony, ale bardzo jednolity kolor - idealny do cieniowania twarzy. Na pomysł ten wpadłam przez przypadek już jakiś czas temu i bardzo często stosuję go przy portretach.


Czasami zdarza się jednak, że farby nałożę za dużo i nie chce ona już łapać pigmentu. Wtedy po prostu wklepuję ją palcami, które po takim malowaniu wyglądają tak :D


Pewnie zastanawiacie się, co to za dziwny pędzelek widoczny kilka zdjęć wyżej. Jest to pędzel do makijażu - maluję nim moje idealne kreski :D Ma bardzo gęste oraz krótkie włosie, dzięki czemu dobrze nakładało mi się farbkę.

Na podstawie tego zdjęcia (to ja):


wykonałam taką ilustrację:



"Podkład" wykonałam promarkerami, jednak całe cieniowanie to zasługa kredek Mondeluz. Wody użyłam jedynie do bluzy, którą malowałam czarnym tuszem.

Na sam koniec chciałabym Wam pokazać narzędzie, która odkryłam całkiem niedawno, a teraz nie wyobrażam sobie bez niego pracy :)


To pędzelek z pojemniczkiem na wodę, który tym razem napełniłam czarnym tuszem. Jest to naprawdę niesamowite ułatwienie - czy to przy pracy z akwarelami czy właśnie tuszem. Pędzel jest bardzo precyzyjny (ma dosyć sztywne włosie), a przepływ wody/tuszu regulujemy poprzez nacisk. Naprawdę polecam zaopatrzenie się w coś takiego :D

Tradycyjnie zapraszam do dodania mnie na snapchacie: szjori.

wtorek, 28 czerwca 2016

Wzorowanie, przerysowanie i kopiowanie, czyli gdzie zaczyna się kradzież

Post jest długi, jest jednak również bardzo, bardzo, bardzo ważny, dlatego mam nadzieję, że chociaż część z Was przeczyta go do końca.

Wstawianie rysunków wzorowanych i przerysowanych to na MSP zjawisko bardzo powszechne. Wystarczy przejrzeć kilka stron zdjęć i znajdziemy masę takich prac. Osoby te zbierają mnóstwo komplementów za… no właśnie, za co?

Zacznijmy od wyjaśnienia pojęć:

WZOROWANIE
Czyli pomysł na pracę nie jest Twój, ale interpretacja już tak. Do wzorowania zaliczają się również wszelkiego rodzaju fanarty, własne postacie wymyślone do konkretnego uniwersum (np. tworzysz własną postać i ubierasz ją w strój i barwy Gryffindoru) oraz wspomaganie się cudzymi zdjęciami (gdy np. nie wiesz, jak narysować dłonie). By mieć czyste sumienie, radzę zaznaczać to w opisie swojej pracy.

PRZERYSOWANIE
Kopia 1:1 lub różniąca się detalami, np. kolorem włosów lub techniką wykonania. W tym wypadku OBOWIĄZKOWO powinniście podać autora oryginalnej ilustracji lub zdjęcia. Puszczając w świat swój rysunek bez informacji o prawdziwym autorze, oświadczacie, że od A do Z jest Wasz. Internauci takie coś naprawdę szybko wykrywają, więc oszczędźcie nerwów i sobie, i im.

KOPIOWANIE
Czyli przykładamy kartkę do monitora i jedziemy. O ile wzorowanie i przerysowywanie na pewnych etapach może pomóc, o tyle kopiowanie nie uczy NICZEGO, a wręcz przeciwnie - cofa w rozwoju. Takich prac pod żadnym pozorem nie powinniście nigdzie udostępniać, a najlepiej w ogóle ich nie wykonywać.

Różnice pomiędzy poszczególnymi pojęciami świetnie ilustruje sklejka wykonana przez załogę fanpage'a Gwardia Uczciwych Artystów (na którego serdecznie Was zapraszam, warto):


TO MOŻNA TO ROBIĆ CZY NIE MOŻNA?
Można. Jeśli rysujesz dla samego siebie do tzw. szuflady - nie ma żadnego problemu. Natomiast jeśli chcesz gdzieś swoją pracę udostępnić, to jeśli nie jest całkowicie Twojego pomysłu, powinieneś zaznaczyć to w opisie. To naprawdę żadna ujma na honorze, a wręcz przeciwnie - taka szczerość jest bardzo dobrze odbierana, ponieważ tak jak wspomniałam wcześniej - oszustwo można łatwo i szybko  wykryć.

CZY BĘDĘ MIAŁ PROBLEMY PRAWNE, JEŚLI NIE PODAM AUTORA?
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Yanie Toboso czy wydawnictwu Marvel naprawdę nie przeszkadza, że tysiące osób na całym świecie rysują ich postacie. Problem pojawi się wtedy, gdy ktoś zacznie na tym zarabiać. Podobnie jeśli przerysujesz pracę trochę mniej znanego artysty. W normalnych okolicznościach Twoja reputacja artysty zostanie "tylko" poważnie nadszarpnięta, jednak jeśli zaczniesz czerpać z tego zysk, prawdopodobnie zostanie to rozstrzygnięte na drodze sądowej… a sąd zawsze stanie po stronie autora pierwotnego. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o legalności fanartów, to odsyłam do tego posta, wszystko jest świetnie wytłumaczone.

A CO JEŚLI NIE WIEM, KTO JEST AUTOREM?
Na ilustracji nie zawsze jest podpis autora. Czasami przechodzi ona przez tak wiele rąk, że właściwie nie wiadomo już, kto ją stworzył. Nie jest to jednak żadna wymówka, praca nie jest Twoja. W internecie nic nie ginie, więc jeśli jest ilustracja, jest też i autor, a przez szacunek do niego powinieneś poświęcić tę chwilę i go poszukać.

GOOGLE GRAFIKA TO NIE ŹRÓDŁO
Niejednokrotnie spotkałam się z sytuacją, gdy osoby przerysowujące cudze pracy pisały "znalezione w google" lub podawały link do pracy, ale właśnie w tej wyszukiwarce. Albo jeszcze lepiej, uważały, że skoro autor wrzucił tam swoją ilustrację, to zrzekł się również praw do niej. Google Grafika to taki odkurzacz, który zbiera wszelkie zdjęcia udostępnione w internecie. Nikt nie wrzuca swoich prac bezpośrednio do Grafiki. To ona wyłapuje je ze stron autorów. 

POSTACI Z ANIME NIE MUSISZ PRZERYSOWYWAĆ
Spora część użytkowników MSP lubi mangę i animę, wielu z nich również rysuje, a raczej przerysowuje różne postacie… i nie widzi w tym nic złego. Też przez to przechodziłam, na całe szczęście mam ten etap już za sobą. Wiele osób wychodzi z założenia, że uchwyci podobieństwo tylko poprzez przerysowanie, a wcale tak nie jest. Może następnym razem spróbuj narysować ulubionego bohatera np. w innej pozie?

EFEKT CZY PROCES TWORZENIA?
Tutaj artyści dzielą się na 2 grupy, chociaż niektórym udaje się połączyć obie te płaszczyzny. Obrazek przerysowany będzie pewnie ładniejszy (chociaż niekoniecznie!) i szybszy w wykonaniu, ponieważ ktoś już odwalił brudną robotę i obmyślił kompozycję oraz odpowiednie proporcje. Ty masz już z górki. Ale czy sprawia Ci to przyjemność? Bo mi nie sprawiało, wręcz przeciwnie - nie mogłam się doczekać, aż skończę. Liczył się tylko efekt. Odkąd zaczęłam rysować z wyobraźni, zaczęłam również doceniać sam proces tworzenia. Stawianie kolejnych kresek sprawia mi przyjemność. Bardzo często mieszam proporcje, psuję perspektywę, kolorystykę - ilustracja po prostu mi nie wychodzi. I to się zdarza. I nie jest to nic strasznego. Ale kiedy mi coś wyjdzie, to jestem z tego bardzo dumna i jest to naprawdę niesamowite uczucie.

ZAMIAST CUDZYCH ZDJĘĆ UŻYWAJ WŁASNYCH
Już od bardzo dawna podczas rysowania wzoruję się na własnym ciele. Gdy mam problem z pozą, ułożeniem dłoni - po prostu robię sobie zdjęcie. Niestety działa to tylko przy sylwetkach kobiecych, przy męskich ciągle muszę szukać referencji w internecie (chociaż może zaangażuję w to kolegów?). Podczas rysowania damskiej twarzy zawsze mam przy sobie lusterko - sprawdzam, jak załamuje się światło na jej poszczególnych partiach. Naprawdę polecam Wam ten sposób.

PRZERYSOWAĆ TEŻ TRZEBA UMIEĆ?
Tak, to prawda, inaczej hiperrealizm nie byłby niczym niezwykłym. Wbrew pozorom przerysowanie odpowiednich proporcji wcale nie jest takie łatwe i również wymaga pewnej wprawy. Nie można także czepić się kolorowania. Na gotowym rysunku nie widzimy użytych kredek czy markerów - widzimy połączenie wielu kolorów i to do nas należy jak najwierniejsze oddanie tego.

WZOROWANIE, PRZERYSOWYWANIE… JAK TO WYGLĄDA NA MOVIESTARPLANET?
Chyba nigdy nie spotkałam na MSP osoby, która przy swojej pracy zaznaczyła, że była wzorowana lub przerysowana. I nie mam o to pretensji, ponieważ możliwości opisania zdjęcia są bardzo mocno ograniczone, zaledwie 3-4 słowa. Ja przy każdym nie-autorskim rysunku piszę "wzorowane"… i też popełniam błąd, ponieważ w rzeczywistości są one przerysowane. Zdaję jednak sobie sprawę, że słowo "przerysowane" może być bardzo źle odebrane (szczególnie przez użytkowników niezorientowanych w temacie) i po prostu chcę uniknąć niepotrzebnych nieporozumień :)

WIDZĘ PRZERYSOWANY RYSUNEK - JAK MAM SIĘ ZACHOWAĆ?
Wydaje mi się, że na MSP nie ma sensu w ogóle na to reagować, ponieważ jak wspomniałam wyżej - czasami po prostu nie ma miejsca, by napisać o wzorowaniu bądź przerysowaniu. Trochę inna sytuacja jest na różnych stronach, forach oraz grupach rysunkowych - z pewnością część z Was się w takich udziela. Tam ludzie podchodzą do rysowania nieco poważniej, a przynajmniej większość. Jak więc się zachować, gdy widzicie, że ktoś wstawił przerysowaną pracę i nie poinformował o tym innych? Napiszcie do tej osoby. Być może nie zdaje sobie sprawy, że oryginalnego autora napisać trzeba i jest to taką niepisaną zasadą. Jeśli będziecie mieć szczęście, to zrozumie i zaraz autora dopisze. Ale zdarzają się też niereformowalne przypadki… Będą Was ignorować lub się z Wami kłócić. Napiszcie wtedy do autora oryginalnej pracy - kto wie, może się zainteresuje i sam postanowi zainterweniować.

Na koniec parę screenów z forum, czyli co sądzą o tym użytkownicy MovieStarPlanet:








Pokażę Wam również mój najnowszy obrazek (chociaż część z Was już pewnie widziała go na MSP):


Standardowo zapraszam do dodania mnie na Snapchacie: szjori

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Kolory moich włosów

Zapewne niektórzy z Was wiedzą, że moje włosy nie są naturalnego koloru (wstawiłam parę zdjęć na MSP), ale nikt nie wie, że przez moją głowę przewinęło się całkiem sporo odcieni i właśnie o włosach będzie dzisiejszy post.

Pierwsze kolorowe pasemka (różowe), miałam już w 6 klasie, a zrobiła mi je koleżanka-fryzjerka mojej mamy. Kolor jednak bardzo szybko się wypłukał i ostatecznie został mi blond. Niejednokrotnie kombinowałam z szamponetkami, najczęściej tymi rubinowy i wiśniowymi, ale były to tylko małe szaleństwa na kilka dni.

Moja przygoda z farbowaniem włosów zaczęła się w 3 gimnazjum… przez przypadek. Umówiłam się do fryzjera na rude końcówki, a on (po rozjaśnieniu) zaproponował, że nałoży mi rubinową piankę, która na moich włosach wyglądała tak:


W słońcu były różowe :) Miesiąc później (już podczas wakacji i po kolejnym rozjaśnieniu) ponownie odwiedziłam fryzjera, a moje włosy wyglądały tak:

Tym razem fryzjer użył tonera, a kolor niesamowicie mi się podobał. Niestety, po niecałych 2 tygodniach spędzonych nad morzem z fioletowego został mi siwy (który ostatnimi czasy za wszelką cenę chciałam uzyskać):


Okropnie mi się nie podobał, więc kupiłam toner i tym razem z pomocą mamy zafarbowałam całe włosy:



Naprawdę dobrze w nim wyglądałam, ale wypłukał się równie szybko co poprzednie. Poza tym moje włosy bardzo szybko rosną i już po tygodniu pojawił mi się odrost, który mocno mi przeszkadzał. Przez kilka miesięcy farbowałam same końcówki.


Włosy już były dosyć zniszczone, więc ścięłam je, w międzyczasie przerzuciłam się na kolor fioletowy. Moje włosy wyglądają tutaj jak mop, ponieważ są świeżo po suszeniu, w rzeczywistości były całkiem gładkie ;)


I ponownie kilka miesięcy farbowania. Mniej więcej 2-3 miesiące temu zamarzyły mi się srebrne końcówki (których rok wcześniej tak bardzo chciałam się pozbyć). Umówiłam się więc do fryzjera. Na fioletowe włosy nałożył mi rozjaśniacz… efekt:



Chociaż nie było to to, czego oczekiwałam, bardzo mi się spodobało. Niestety moje włosy zachowywały się jak kameleon i po każdym myciu zmieniały kolor. Raz były bardziej niebieskie, raz zielone, a raz… żółte.


I tak chodziłam sobie z niebiesko-zielono-żółtą mieszanką na głowie (wcale nie wyglądało to źle), czasami używałam płukanki i wtedy chociaż na jeden dzień miałam siwe włosy.

A jak wyglądam dzisiaj?


Siwe włosy chodziły za mną już pół roku, jednak nie była to łatwa decyzja - w rzeczywistości całkiem lubię mój brąz, a musiałam je bardzo mocno rozjaśnić. Jestem jednak niesamowicie zadowolona z efektu. Bałam się, że nie będą mi pasować, ale wyglądam świetnie :D Niestety moje włosy baaardzo na tym ucierpiały, ale było warto.


CZYM FARBUJESZ?

Do farbowania używam tonerów La riche Directions. Jeden słoiczek kosztuje ok. 30 zł, do farbowania zazwyczaj rozcieńczałam je odżywką, więc wystarczały mi na 6-8 razy, przy całej głowie 2-3. Firma ta ma mnóstwo odcieni, które można dowolnie ze sobą mieszać. U mnie trzymały się ok. 2-3 tygodni. Rozjaśniam zawsze u fryzjera.

CZY TONER NISZCZY WŁOSY?

Toner nie. Rozjaśnianie tak, a niestety jest ono prawie niezbędne. Moje włosy są z natury bardzo ciemne i chociaż kolor fioletowy, czerwony oraz różowy chwytały, to nie były tak intensywne i wypłukiwały się o wiele szybciej niż z włosów rozjaśnionych.

CO NA TO MOI RODZICE?

Nic. Dopóki nie wykolczykuję sobie pół twarzy i nie wytatuuję całego ciała, to nie zwracają uwagi na moje małe "szaleństwa". Mojej mamie (podobnie jak babci) moje włosy bardzo się podobają i sama mi je farbuje ;)

CO NA TO NAUCZYCIELE?

Również nic. Zaczęłam farbować włosy pod koniec 3 klasy gimnazjum, nauczyciele więc zapewne uznali to za wakacyjne szaleństwo i nawet tego nie skomentowali.
Z kolei liceum to liceum, połowa osób to już dorośli ludzie, nauczyciele nie czepiają się naszego wyglądu, wręcz przeciwnie - kilka nauczycielek skomplementowało moje kolorki i pytało, kto mi je robi.

CO NA TO OGÓLNIE OTOCZENIE?

Myślę, że nikt nie ma z tym problemu. Nigdy nie spotkałam się z obraźliwymi komentarzami pod adresem moich włosów, a bardzo często dostawałam pochlebne opinie. Parę razy zostałam również zaczepiona na ulicy czy w restauracji przez obce osoby - raz zapisywałam kobiecie nazwę farby na serwetce ;)

A Wy macie jakieś nietypowe kolory na głowie?

Snapchat: szjori

piątek, 24 czerwca 2016

Artyści na YouTubie

O ile nie kręcą mnie youtuberzy pokroju Naruciaka czy Reziego, o tyle osoby nagrywające filmiki dotyczące rysowania oglądam bardzo chętnie oraz stosunkowo często i zachęcam do tego Was, ponieważ można się od nich naprawdę wiele nauczyć. Ale jak w tym natłoku kanałów znaleźć kogoś, kto rzeczywiście może przekazać coś wartościowego? Zapraszam na listę moich ulubionych artystów na YouTubie.

CYRIL ROLANDO (AQUASIXIO)

Aquasixio jest zdecydowanie moim numerem 1, jeśli chodzi o digital. Do perfekcji opanował dobieranie kolorów i są one głównym atutem jego prac. To dzięki niemu przekonałam się do Photoshopa. Jego kanał to głównie speedpaintingi, jednak obserwując procesy powstawania prac można podpatrzeć różne fajne tricki, więc gorąco polecam.



MISTIQARTS

Jeśli interesujecie się mangą, to ten kanał na pewno bardzo się Wam spodoba. Mistiqarts rysuje głównie markerami oraz akwarelami. Oprócz speedpaintingów nagrywa również recenzje różnych przyborów oraz tutoriale.


ZEPHYBITE

Artystka digitalowa,  kanał składa się z samych speedpaintingów, ale jej prace są tak cudowne, że naprawdę warto je obejrzeć.


HOUDIDOO

Kolejna osoba zajmująca się digitalem, tym razem rysująca w Paint Tool SAIu.


KIWI BYRD


LAOVAAN

Laovaan maluje głównie akwarelami i robi to naprawdę niesamowicie.


OLSIKOWA

Myślę, że ten kanał najbardziej przypadnie Wam do gustu, ponieważ dziewczyna mówi po polsku :) Rysuje najróżniejszymi technikami, a jej filmiki to prawdziwa kopalnia wiedzy i wskazówek, gorąco polecam.



Jeśli znacie innych godnych polecenia youtuberów, to śmiało piszcie w komentarzach ;)

czwartek, 23 czerwca 2016

Jak narysować oko?

W internecie można znaleźć tysiące tutoriali dotyczących rysowania oczu, jednak mimo to zostałam poproszona o wykonanie własnego, więc zapraszam :)


Oczywiście zaczęłam od prostego szkicu, standardowo - tylko kontury, bez zaznaczania cieni.


Gałka oczna jest kulą, więc aby nadać jej trójwymiarowości, wypełniłam część przy powiece oraz linii wodnej szarą kredką.


Markerem w kolorze Satin pokryłam skórę, w ciemniejszych miejscach nałożyłam dwie warstwy. Wy oczywiście możecie to zrobić kredkami, farbami lub inną ulubioną techniką.



 Dołożyłam również koloru Blush.


Na kolor bazowy tęczówki wybrałam Lavender.


Nałożyłam również Powder Blue…


oraz Royal Blue, na który jeszcze raz nałożyłam Powder Blue, by kolory się połączyły.


Czarną kredką zaznaczyłam źrenicę, obwódkę tęczówki oraz linie rzęs.


Białym cienkopisem dodałam odbicia światła.



 Kolory markerów bardzo szybko bledną, więc aby oko nie wydawało się tak płaskie, zacienione miejsca zaznaczyłam kolorem Coral. Szarą kredką namalowałam również lekki cień pod okiem.


Brwi namalowałam brązową kredką,  a rzęsy czarną.

Przy rysowaniu rzęs pamiętajcie, że nie wyrastają one z gałki ocznej (jak często początkującym zdarza się rysować), lecz z powieki. Równie częstym błędem jest rysowanie rzęs jako prostych kresek, gdy w rzeczywistości są one wywinięte.


Na koniec kolorem Sandstone zaznaczyłam załamania powiek.


 EDIT: Jedna osoba zwróciła mi w komentarzu uwagę, że zapomniałam o linii wodnej i rzeczywiście tak jest. W najbliższym czasie postaram się to poprawić, a teraz po prostu przypominam, że takie coś istnieje :)


Jak widzicie narysowanie oczu jest naprawdę łatwe, a ile osób rysujących, tyle sposobów ich rysowania, z czasem pewnie wypracujecie własny.

Mam nadzieję, że poradnik był chociaż odrobinę przydatny. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście pozostawili po sobie ślad w postaci komentarza (może wstawicie oko narysowane przez siebie?), abym wiedziała, czy tego typu posty Wam się podobają i czy chcielibyście ich więcej.

Standardowo zapraszam do dodania mnie na snapchacie: szjori.