niedziela, 28 sierpnia 2016

Jak rysuję włosy ciemne?

Kolejna nieobecność spowodowana kolejnym wyjazdem oraz kolejny powrót. Jestem, choć nie obiecuję, że na długo. Zapewne nie muszę Wam przypominać, że wakacje powoli się kończą, a szkoła zbliża się wielkimi krokami. To z kolei oznacza, że na blogu będę pojawiała się znacznie rzadziej. Druga liceum, matura już powoli przestaje być odległą przyszłością. Kolejnym problemem jest internat. Jak część z Was wie, w ciągu roku szkolnego w domu bywam tylko na weekendy (i to nie wszystkie) oraz święta. A w internacie praktycznie nigdy nie jestem sama, co na pewno utrudni mi prowadzenie bloga. Ale spokojnie, nie porzucam go. Posty pisane będą, po prostu trochę rzadziej.

Dzisiaj przychodzę do Was z tutorialem dotyczącym rysowania włosów. Wielokrotnie mnie o coś takiego prosiliście, a ja również wielokrotnie go przygotowywałam. Za każdym razem miałam jednak wrażenie, że jest zbyt powierzchowny, że nie wszystko ujęłam, że akurat teraz włosy mi nie wyszły. Mam nadzieję, że w końcu mi się udało.

Do wykonania rysunku użyłam promarkerów, jednak Wy spokojnie możecie użyć innego preferowanego przez Was medium. 

Przy rysowaniu profilu wzorowałam się na tym zdjęciu:


1. Zaczynam od prostego szkicu, zaznaczam jedynie zarys fryzury. Nie przyciskajcie ołówka zbyt mocno, ponieważ później i tak będzie trzeba go wymazać. Ja do szkicowania już od dawna używam ołówków automatycznych (takie zwykłe z papierniczego oraz ołówek Koh-i-noor Kubuś z grafitem 6 mm, swoją drogą bardzo polecam).


2. Cienkopisem poprawiam kontury, rysuję już poszczególne pasma włosów. Jeśli używacie kredek, możecie zostawić ołówek. Jednak przy promarkerach będzie on widoczny, dlatego polecam zastąpienie go czarnym długopisem (od razu ostrzegam, że długopisy z gwiazdkami się nie nadają, alkohol zawarty w promarkerach rozpuszcza tusz długopisu). 


3. Zaznaczam mniejsze pasemka oraz pojedyncze, wystające z upięcia włoski. Fryzura rzadko kiedy jest idealnie gładka.


4. W międzyczasie koloruję twarz (gdybyście byli zainteresowani, to mogę przygotować o tym osobny wpis).


5. Najjaśniejszym kolorem (TEA GREEN) maluję grube pasma, w miejscach odbicia światła zostawiam białą powierzchnię.


6. Poprawiam kolorem ciemniejszym (DUCK EGG), dalej zostawiając białe miejsca. Używam grubej końcówki markera - tak jest o wiele szybciej i estetyczniej.


7. Powtarzam czynność, tym razem ciemny turkusem (TURQUOISE).


8. Zacienione miejsca poprawiam bardzo ciemną zielenią (HOLLY). Wy możecie dodać również trochę czerni, jednak mi nie zależało na aż tak mocnym kontraście. 


9. Na koniec ponownie biorę do ręki najjaśniejszy kolor i poprawiam nim pozostawione białe miejsca. Białym żelopisem dorysowuję pojedyncze luźne włoski - dzięki temu fryzura wygląda naturalniej. Polecam zaopatrzenie się w taki pisak - dla mnie to must have każdego rysunku.


I to by było na tyle. W przyszłości na pewno przygotuję jeszcze tutorial dotyczący rysowania włosów jasnych, ponieważ przy nich sposób działania jest nieco inny.

Mam nadzieję, że ten poradnik choć trochę Wam pomógł. Jeśli macie jakieś pytania, śmiało piszcie w komentarzach lub bezpośrednio do mnie na MSP.

Jaki tutorial chcielibyście zobaczyć następnym razem? :)

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Naucz się przyjmować krytykę… i komplementy

Kolejny długi post. Ostatnio dostałam na MSP wiadomość, że na moim blogu jest za dużo czytania. Nie będę przepraszała za długie teksty. Potraktuję to jako selekcję naturalną moich czytelników.

Puszczając swoje rysunki w świat musisz być przygotowany na to, że ludzie je skomentują. W końcu po to je upubliczniasz - by zdobyć wskazówki, które pomogą Ci w dalszym rozwoju lub po prostu pochwalić się swoim dziełem.

Długie i wyczerpujące komentarze, które zawierają wytknięte Ci błędy oraz propozycje ich poprawy - to na nich najbardziej zależy artystom. Niestety, w całym natłoku reakcji na Twoje dzieło będą stanowić one bardzo nikły procent. Nic dziwnego, nie jest łatwo napisać taki komentarz. Dużo częściej przeczytasz, że Twój rysunek jest ładny, piękny, świetny. Że masz talent. Owszem, będzie Ci miło, ale czy takie komentarze wniosą coś do Twojego artystycznego życia?

Nie zrozumcie mnie źle (muszę bardzo często to podkreślać, ponieważ nie chcę nieporozumień). Takie komentarze są w porządku i jak wspomniałam wcześniej, autorowi jest wtedy naprawdę miło. Dodatkowo na Facebooku komentarz zwiększa zasięg posta. Ale jest jeszcze milej, jeśli ktoś poświęci parę minut i napisze trochę więcej. I nie musi być to nie wiadomo jaka apoteoza. Artysta o wiele bardziej się ucieszy, gdy zwrócisz mu uwagę na błąd.

I w tym momencie dochodzimy do kolejnej kwestii. Odruchową reakcją wielu osób na pochlebne komentarze jest natychmiastowe zaprzeczanie. Czasami tak jest, że rzeczywiście dany rysunek nie jest Twoim najlepszym. Czujesz, że mógłbyś zrobić to lepiej. Że nie dałeś z siebie wszystkiego. Ktoś może zapytać: dlaczego wstawiasz coś, co Twoim zdaniem nie jest dobre? Bo wtedy prawdopodobnie nie publikowałbyś nic. Większość artystów jest wobec siebie krytyczna i nie ma w tym nic złego - dzięki temu ciągle szlifują swoje umiejętności i stają się coraz lepsi. Jednak we wszystkim należy zachować umiar. Gdy widzę, że ktoś na wszystkie komplementy odpowiada "nieprawda, to jest brzydkie!!", to odechciewa mi się komentować i zwyczajnie przewijam dalej. Owszem, skromność to zaleta. O ile nie jest fałszywa lub przesadzona. Jeśli ktoś napisał, że podoba mu się Twoja praca, to zapewne tak jest. Podziękuj. W przeciwnym razie ludzie przestaną Ci cokolwiek komentować.

Istnieje również druga strona medalu - krytyka. Nie wszystkim będą podobać się Twoje rysunki i musisz się z tym pogodzić. Pamiętaj jednak, że nie każdy chce Ci sprawić przykrość. Jeśli ktoś wytknie Ci błędy, to najczęściej robi to po to, byś następnym razem ich nie popełnił. To konstruktywna krytyka i nie powinieneś naskakiwać na jej autora, bo wierz mi, taki komentarz jest wart o wiele więcej niż puste komplementy. Ale…

Komentarze "brzydko, anatomia leży, fuj, rysuję lepiej" to nie krytyka, a zwykłe hejty. Nie uchronisz się przed nimi, zwłaszcza, gdy zyskasz już popularność. Internet to istna dżungla, a przetrwają najsilniejsi, czyli Ci, którzy potrafią oddzielić konstruktywną krytykę od zwykłej złośliwości. W internecie czujemy się anonimowi, a niektórzy nie mają oporów, by zmieszać drugą osobę z błotem. Takie komentarze bolą, szczególnie gdy dopiero zaczynasz pokazywać swoje prace światu. Nie pozwól jednak, by miały na Ciebie wpływ. Nie pozwól, by zniechęciły Cię do rysowania. Hejterzy byli, są i będą, tak działa internet i nic na to nie poradzisz. Możesz jedynie przestać się nimi przejmować.

Wiem, że czekacie na inne posty. Na tutoriale i recenzje. Jednak rysowanie to nie tylko przybory oraz sam proces tworzenia i to właśnie te "inne" tematy chcę tutaj poruszać. Bo czasami nie wszystko jest takie jasne i oczywiste. Bo czasami nie wiecie, a ja chcę Wam pomóc. Swoje rysunki w internecie publikuję już od dobrych kilku lat i doświadczyłam już wszystkiego - zachwytów, krytyki i naprawdę solidnego hejtu. I wiem, że nie zawsze jest przyjemnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zapraszam Was oczywiście do polubienia mojej strony na Facebooku. Gdy wybije 100 polubień, będę miała dla Was małą niespodziankę :)
Możecie również dodać mnie na Snapchacie: szjori

wtorek, 9 sierpnia 2016

Dlaczego nie poszłam do liceum plastycznego i czy żałuję?

Ostatnimi czasy trochę zaniedbałam bloga - brak czasu (tak, w wakacje również można nie mieć czasu), pomysłu… i chęci. A nie chciałam pisać na siłę.

Na blogu niedługo wybije 6 000  wyświetleń. To miłe, jestem szczęśliwa. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przerażająca większość osób weszła tutaj tylko raz, by podpisać się pod postem "Narysuję Cię!" i nigdy już się na moim blogu nie pojawić. Ale dziennie wyświetleń przybywa o wiele więcej niż komentarzy ze zgłoszeniami do narysowania, chociaż bloga nawet już jakoś specjalnie nie reklamuję. Czyli wchodzicie. Czytacie. Czekacie. Dziękuję.

Wielokrotnie zadawaliście mi pytanie, czy wybieram się do szkoły artystycznej. Długo zastanawiałam się, czy poruszyć ten temat, bo mimo wszystko moja decyzja wciąż napawa mnie małymi wątpliwościami. Stwierdziłam jednak, że zamiast tłumaczyć się każdemu z osobna, raz na zawsze wytłumaczę to tutaj.

Chodzę do liceum ogólnokształcącego, do klasy o profilu chemicznym. Zapewne część z Was jest zdziwiona, zwłaszcza, jeśli nigdy ze mną nie pisaliście. Przede wszystkim moim wiekiem, ale i tym, że nie poszłam do liceum plastycznego.
Lubię rysować, sprawia mi to naprawdę ogromną przyjemność, jakieś tam umiejętności już posiadam. Więc dlaczego? Odpowiedź jest naprawdę dziecinnie prosta: nie wiążę przyszłości ze sztuką.


Nie powiem, że nigdy nie myślałam o szkole artystycznej. Bo myślałam. Na początku gimnazjum zastanawiałam się nawet nad ASP. Chciałam rysować komiksy, tworzyć grafikę do gier lub pracować dla Disneya. Ale tylko przez chwilę.


Życie jako artysta to ciężki kawałek chleba, a zdolności i dyplom nie wystarczą. Najważniejsza jest umiejętność sprzedania swoich prac, a czasami i siebie. Nie oszukujmy się - tylko nieliczni mają luksus tworzenia tego, co chcą i zarabiania na tym. A ja nie mam pewności, że jedną z tych nielicznych będę.

I nie zrozumcie mnie źle - nie zrezygnowałam z powodu pieniędzy. Lubię tworzyć, ale tylko wtedy, kiedy mam na to ochotę. Podejrzewam, że jako profesjonalny grafik czy ilustrator niejednokrotnie musiałabym się zmuszać. Nie czułabym się spełniona, a to na tym mi najbardziej w życiu zależy. Czy mimo to żałuję?

Czasami tak. Żałuję, gdy chciałabym coś narysować, a mam na głowie kolokwium z chemii, od którego zależy moje "być albo nie być" w tej szkole. Żałuję, gdy odwiedzam w internacie moją przyjaciółkę, która poszła do liceum plastycznego. Żałuję, gdy widzę na przystanku kogoś z wielką teczką na rysunki. Ale przecież nie rzucam rysowania, a jedynie zawód z nim związany.


Bo tak naprawdę chcę być lekarzem.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Promarkery - jak blendować kolory?

Sporo osób pisało do mnie z pytaniami odnośnie promarkerów, niektórzy jednak skarżyli się, że je mają, ale nie chcą się ze sobą łączyć, a zostawiają tylko brzydkie plamy. Jeśli czytacie bloga od początku, to na pewno wiecie, że i ja spotkałam się z takim problemem, chociaż blendowanie promarkerami jest naprawdę proste, jeśli się wie, jak to zrobić.

Zaczynamy od najjaśniejszego koloru.


Obok niego lub lekko na nim (to nie ma znaczenia, chociaż przy prawdziwym rysunku kolory będziemy nakładać raczej na siebie) malujemy markerem ciemniejszym.

Do ręki ponownie bierzemy marker jaśniejszy i pokrywamy nim granicę między kolorami, czyli po prostu nim mażemy, aż kolory się zleją. Alkohol zawarty w tuszu rozpuści nieco kolor ciemniejszego markera.


Tak samo postąpiłam z dwoma następnymi kolorami.


Możecie oczywiście odwrócić kolejność i zacząć od koloru najciemniejszego (wtedy pomijacie krok pierwszy), jednak rysunki z reguły zaczyna się do kolorów najjaśniejszych i dopiero potem dokłada się cienie.

Zrobiłam również inne wersje kolorystyczne:


Podczas rysowania markerami niezwykle ważną rolę odgrywa papier - jeśli będzie zbyt cienki, to kolory nam przebiją lub powstanie dziura. Ja używam Cansona Illustration, chociaż rozglądam się teraz za tańszym odpowiednikiem.

Mam nadzieję, że post był chociaż odrobinę przydatny :)
Zapraszam was również do polubienia mojej strony na Facebooku: szjori