czwartek, 30 czerwca 2016

Trochę o kredkach akwarelowych oraz jak je rozmyć bez użycia wody

Z pewnością znacie już kredki akwarelowe Mondeluz, a z tego co wiem, to  część z Was nawet je posiada. Dla osób, które słyszą o nich pierwszy raz - są to kredki, których pigment rozpuszcza się pod wpływem wody.

Koh-i-noor oferuje nam 72 kolory i to właśnie ten największy zestaw dostałam ok. 2-3 lat temu, ale można je kupić także w zestawach mniejszych bądź na sztuki. W pudełku były również 3 pędzelki oraz 2 temperówki.


Poniżej możecie zobaczyć wszystkie kolory - u góry pasek jest suchy, u dołu rozmyty wodą. Polecam zrobienie sobie takiej palety, ponieważ niektóre kolory potrafią pod wpływem wody wyglądać nieco inaczej niż na sucho i niejednokrotnie już się na tym przejechałam.


Cena 72 kolorów w papierowym opakowaniu to ok. 100 zł.

Malować kredką akwarelową można na 4 sposoby:
1. Rysujemy na suchym papierze i później przejeżdżamy po tym mokrym pędzlem.
2. Rysujemy kredką na mokrym papierze.
3. Moczymy kredkę w wodzie i rysujemy nią na suchym/mokrym papierze.
4. Zbieramy tusz z plamy lub bezpośrednio z kredki.


Ja najczęściej używam sposobu 1. oraz 4.

Kredki akwarelowe to świetny dodatek do akwareli (szczególnie dobrze sprawdzają się przy detalach), ale mogą również z powodzeniem je zastąpić.

Tak jak w przypadku akwareli - polecam zaopatrzenie się w kartki o większej gramaturze, zwykła do drukarki nie zniesie dużej ilości wody.

Kredki akwarelowe nie nadają się do rysowania na sucho.
Jeśli nie zamierzacie łączyć ich z wodą, to naprawdę nie warto tracić na nie pieniędzy. Mondeluzy mają bardzo miękki rysik, a co za tym idzie - nie uzyskamy nimi idealnie cienkiej kreski. Trzeba by je bardzo często temperować, co znacząco odbiłoby się na ich wydajności. Poza tym sucha kredka niezbyt dobrze kryje - pomiędzy porami kartki zostają białe miejsca. Oczywiście po mocniejszym przyciśnięciu wszystko zostanie zamalowane, ale zwiększy się zużycie rysika.


Powyższa kartka to niesamowicie gładki Canson Illustration, na kartce do akwareli jest jeszcze gorzej.

A co z tym rozmywaniem bez użycia wody, które gości w tytule posta? To bardzo proste. Wodę zastępujemy białą farbą plakatową.


Po pokolorowaniu konkretnego miejsca kredką nakładamy bardzo cienką warstwę farby. Dzięki temu uzyskamy nieco zgaszony, ale bardzo jednolity kolor - idealny do cieniowania twarzy. Na pomysł ten wpadłam przez przypadek już jakiś czas temu i bardzo często stosuję go przy portretach.


Czasami zdarza się jednak, że farby nałożę za dużo i nie chce ona już łapać pigmentu. Wtedy po prostu wklepuję ją palcami, które po takim malowaniu wyglądają tak :D


Pewnie zastanawiacie się, co to za dziwny pędzelek widoczny kilka zdjęć wyżej. Jest to pędzel do makijażu - maluję nim moje idealne kreski :D Ma bardzo gęste oraz krótkie włosie, dzięki czemu dobrze nakładało mi się farbkę.

Na podstawie tego zdjęcia (to ja):


wykonałam taką ilustrację:



"Podkład" wykonałam promarkerami, jednak całe cieniowanie to zasługa kredek Mondeluz. Wody użyłam jedynie do bluzy, którą malowałam czarnym tuszem.

Na sam koniec chciałabym Wam pokazać narzędzie, która odkryłam całkiem niedawno, a teraz nie wyobrażam sobie bez niego pracy :)


To pędzelek z pojemniczkiem na wodę, który tym razem napełniłam czarnym tuszem. Jest to naprawdę niesamowite ułatwienie - czy to przy pracy z akwarelami czy właśnie tuszem. Pędzel jest bardzo precyzyjny (ma dosyć sztywne włosie), a przepływ wody/tuszu regulujemy poprzez nacisk. Naprawdę polecam zaopatrzenie się w coś takiego :D

Tradycyjnie zapraszam do dodania mnie na snapchacie: szjori.

wtorek, 28 czerwca 2016

Wzorowanie, przerysowanie i kopiowanie, czyli gdzie zaczyna się kradzież

Post jest długi, jest jednak również bardzo, bardzo, bardzo ważny, dlatego mam nadzieję, że chociaż część z Was przeczyta go do końca.

Wstawianie rysunków wzorowanych i przerysowanych to na MSP zjawisko bardzo powszechne. Wystarczy przejrzeć kilka stron zdjęć i znajdziemy masę takich prac. Osoby te zbierają mnóstwo komplementów za… no właśnie, za co?

Zacznijmy od wyjaśnienia pojęć:

WZOROWANIE
Czyli pomysł na pracę nie jest Twój, ale interpretacja już tak. Do wzorowania zaliczają się również wszelkiego rodzaju fanarty, własne postacie wymyślone do konkretnego uniwersum (np. tworzysz własną postać i ubierasz ją w strój i barwy Gryffindoru) oraz wspomaganie się cudzymi zdjęciami (gdy np. nie wiesz, jak narysować dłonie). By mieć czyste sumienie, radzę zaznaczać to w opisie swojej pracy.

PRZERYSOWANIE
Kopia 1:1 lub różniąca się detalami, np. kolorem włosów lub techniką wykonania. W tym wypadku OBOWIĄZKOWO powinniście podać autora oryginalnej ilustracji lub zdjęcia. Puszczając w świat swój rysunek bez informacji o prawdziwym autorze, oświadczacie, że od A do Z jest Wasz. Internauci takie coś naprawdę szybko wykrywają, więc oszczędźcie nerwów i sobie, i im.

KOPIOWANIE
Czyli przykładamy kartkę do monitora i jedziemy. O ile wzorowanie i przerysowywanie na pewnych etapach może pomóc, o tyle kopiowanie nie uczy NICZEGO, a wręcz przeciwnie - cofa w rozwoju. Takich prac pod żadnym pozorem nie powinniście nigdzie udostępniać, a najlepiej w ogóle ich nie wykonywać.

Różnice pomiędzy poszczególnymi pojęciami świetnie ilustruje sklejka wykonana przez załogę fanpage'a Gwardia Uczciwych Artystów (na którego serdecznie Was zapraszam, warto):


TO MOŻNA TO ROBIĆ CZY NIE MOŻNA?
Można. Jeśli rysujesz dla samego siebie do tzw. szuflady - nie ma żadnego problemu. Natomiast jeśli chcesz gdzieś swoją pracę udostępnić, to jeśli nie jest całkowicie Twojego pomysłu, powinieneś zaznaczyć to w opisie. To naprawdę żadna ujma na honorze, a wręcz przeciwnie - taka szczerość jest bardzo dobrze odbierana, ponieważ tak jak wspomniałam wcześniej - oszustwo można łatwo i szybko  wykryć.

CZY BĘDĘ MIAŁ PROBLEMY PRAWNE, JEŚLI NIE PODAM AUTORA?
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Yanie Toboso czy wydawnictwu Marvel naprawdę nie przeszkadza, że tysiące osób na całym świecie rysują ich postacie. Problem pojawi się wtedy, gdy ktoś zacznie na tym zarabiać. Podobnie jeśli przerysujesz pracę trochę mniej znanego artysty. W normalnych okolicznościach Twoja reputacja artysty zostanie "tylko" poważnie nadszarpnięta, jednak jeśli zaczniesz czerpać z tego zysk, prawdopodobnie zostanie to rozstrzygnięte na drodze sądowej… a sąd zawsze stanie po stronie autora pierwotnego. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o legalności fanartów, to odsyłam do tego posta, wszystko jest świetnie wytłumaczone.

A CO JEŚLI NIE WIEM, KTO JEST AUTOREM?
Na ilustracji nie zawsze jest podpis autora. Czasami przechodzi ona przez tak wiele rąk, że właściwie nie wiadomo już, kto ją stworzył. Nie jest to jednak żadna wymówka, praca nie jest Twoja. W internecie nic nie ginie, więc jeśli jest ilustracja, jest też i autor, a przez szacunek do niego powinieneś poświęcić tę chwilę i go poszukać.

GOOGLE GRAFIKA TO NIE ŹRÓDŁO
Niejednokrotnie spotkałam się z sytuacją, gdy osoby przerysowujące cudze pracy pisały "znalezione w google" lub podawały link do pracy, ale właśnie w tej wyszukiwarce. Albo jeszcze lepiej, uważały, że skoro autor wrzucił tam swoją ilustrację, to zrzekł się również praw do niej. Google Grafika to taki odkurzacz, który zbiera wszelkie zdjęcia udostępnione w internecie. Nikt nie wrzuca swoich prac bezpośrednio do Grafiki. To ona wyłapuje je ze stron autorów. 

POSTACI Z ANIME NIE MUSISZ PRZERYSOWYWAĆ
Spora część użytkowników MSP lubi mangę i animę, wielu z nich również rysuje, a raczej przerysowuje różne postacie… i nie widzi w tym nic złego. Też przez to przechodziłam, na całe szczęście mam ten etap już za sobą. Wiele osób wychodzi z założenia, że uchwyci podobieństwo tylko poprzez przerysowanie, a wcale tak nie jest. Może następnym razem spróbuj narysować ulubionego bohatera np. w innej pozie?

EFEKT CZY PROCES TWORZENIA?
Tutaj artyści dzielą się na 2 grupy, chociaż niektórym udaje się połączyć obie te płaszczyzny. Obrazek przerysowany będzie pewnie ładniejszy (chociaż niekoniecznie!) i szybszy w wykonaniu, ponieważ ktoś już odwalił brudną robotę i obmyślił kompozycję oraz odpowiednie proporcje. Ty masz już z górki. Ale czy sprawia Ci to przyjemność? Bo mi nie sprawiało, wręcz przeciwnie - nie mogłam się doczekać, aż skończę. Liczył się tylko efekt. Odkąd zaczęłam rysować z wyobraźni, zaczęłam również doceniać sam proces tworzenia. Stawianie kolejnych kresek sprawia mi przyjemność. Bardzo często mieszam proporcje, psuję perspektywę, kolorystykę - ilustracja po prostu mi nie wychodzi. I to się zdarza. I nie jest to nic strasznego. Ale kiedy mi coś wyjdzie, to jestem z tego bardzo dumna i jest to naprawdę niesamowite uczucie.

ZAMIAST CUDZYCH ZDJĘĆ UŻYWAJ WŁASNYCH
Już od bardzo dawna podczas rysowania wzoruję się na własnym ciele. Gdy mam problem z pozą, ułożeniem dłoni - po prostu robię sobie zdjęcie. Niestety działa to tylko przy sylwetkach kobiecych, przy męskich ciągle muszę szukać referencji w internecie (chociaż może zaangażuję w to kolegów?). Podczas rysowania damskiej twarzy zawsze mam przy sobie lusterko - sprawdzam, jak załamuje się światło na jej poszczególnych partiach. Naprawdę polecam Wam ten sposób.

PRZERYSOWAĆ TEŻ TRZEBA UMIEĆ?
Tak, to prawda, inaczej hiperrealizm nie byłby niczym niezwykłym. Wbrew pozorom przerysowanie odpowiednich proporcji wcale nie jest takie łatwe i również wymaga pewnej wprawy. Nie można także czepić się kolorowania. Na gotowym rysunku nie widzimy użytych kredek czy markerów - widzimy połączenie wielu kolorów i to do nas należy jak najwierniejsze oddanie tego.

WZOROWANIE, PRZERYSOWYWANIE… JAK TO WYGLĄDA NA MOVIESTARPLANET?
Chyba nigdy nie spotkałam na MSP osoby, która przy swojej pracy zaznaczyła, że była wzorowana lub przerysowana. I nie mam o to pretensji, ponieważ możliwości opisania zdjęcia są bardzo mocno ograniczone, zaledwie 3-4 słowa. Ja przy każdym nie-autorskim rysunku piszę "wzorowane"… i też popełniam błąd, ponieważ w rzeczywistości są one przerysowane. Zdaję jednak sobie sprawę, że słowo "przerysowane" może być bardzo źle odebrane (szczególnie przez użytkowników niezorientowanych w temacie) i po prostu chcę uniknąć niepotrzebnych nieporozumień :)

WIDZĘ PRZERYSOWANY RYSUNEK - JAK MAM SIĘ ZACHOWAĆ?
Wydaje mi się, że na MSP nie ma sensu w ogóle na to reagować, ponieważ jak wspomniałam wyżej - czasami po prostu nie ma miejsca, by napisać o wzorowaniu bądź przerysowaniu. Trochę inna sytuacja jest na różnych stronach, forach oraz grupach rysunkowych - z pewnością część z Was się w takich udziela. Tam ludzie podchodzą do rysowania nieco poważniej, a przynajmniej większość. Jak więc się zachować, gdy widzicie, że ktoś wstawił przerysowaną pracę i nie poinformował o tym innych? Napiszcie do tej osoby. Być może nie zdaje sobie sprawy, że oryginalnego autora napisać trzeba i jest to taką niepisaną zasadą. Jeśli będziecie mieć szczęście, to zrozumie i zaraz autora dopisze. Ale zdarzają się też niereformowalne przypadki… Będą Was ignorować lub się z Wami kłócić. Napiszcie wtedy do autora oryginalnej pracy - kto wie, może się zainteresuje i sam postanowi zainterweniować.

Na koniec parę screenów z forum, czyli co sądzą o tym użytkownicy MovieStarPlanet:








Pokażę Wam również mój najnowszy obrazek (chociaż część z Was już pewnie widziała go na MSP):


Standardowo zapraszam do dodania mnie na Snapchacie: szjori

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Kolory moich włosów

Zapewne niektórzy z Was wiedzą, że moje włosy nie są naturalnego koloru (wstawiłam parę zdjęć na MSP), ale nikt nie wie, że przez moją głowę przewinęło się całkiem sporo odcieni i właśnie o włosach będzie dzisiejszy post.

Pierwsze kolorowe pasemka (różowe), miałam już w 6 klasie, a zrobiła mi je koleżanka-fryzjerka mojej mamy. Kolor jednak bardzo szybko się wypłukał i ostatecznie został mi blond. Niejednokrotnie kombinowałam z szamponetkami, najczęściej tymi rubinowy i wiśniowymi, ale były to tylko małe szaleństwa na kilka dni.

Moja przygoda z farbowaniem włosów zaczęła się w 3 gimnazjum… przez przypadek. Umówiłam się do fryzjera na rude końcówki, a on (po rozjaśnieniu) zaproponował, że nałoży mi rubinową piankę, która na moich włosach wyglądała tak:


W słońcu były różowe :) Miesiąc później (już podczas wakacji i po kolejnym rozjaśnieniu) ponownie odwiedziłam fryzjera, a moje włosy wyglądały tak:

Tym razem fryzjer użył tonera, a kolor niesamowicie mi się podobał. Niestety, po niecałych 2 tygodniach spędzonych nad morzem z fioletowego został mi siwy (który ostatnimi czasy za wszelką cenę chciałam uzyskać):


Okropnie mi się nie podobał, więc kupiłam toner i tym razem z pomocą mamy zafarbowałam całe włosy:



Naprawdę dobrze w nim wyglądałam, ale wypłukał się równie szybko co poprzednie. Poza tym moje włosy bardzo szybko rosną i już po tygodniu pojawił mi się odrost, który mocno mi przeszkadzał. Przez kilka miesięcy farbowałam same końcówki.


Włosy już były dosyć zniszczone, więc ścięłam je, w międzyczasie przerzuciłam się na kolor fioletowy. Moje włosy wyglądają tutaj jak mop, ponieważ są świeżo po suszeniu, w rzeczywistości były całkiem gładkie ;)


I ponownie kilka miesięcy farbowania. Mniej więcej 2-3 miesiące temu zamarzyły mi się srebrne końcówki (których rok wcześniej tak bardzo chciałam się pozbyć). Umówiłam się więc do fryzjera. Na fioletowe włosy nałożył mi rozjaśniacz… efekt:



Chociaż nie było to to, czego oczekiwałam, bardzo mi się spodobało. Niestety moje włosy zachowywały się jak kameleon i po każdym myciu zmieniały kolor. Raz były bardziej niebieskie, raz zielone, a raz… żółte.


I tak chodziłam sobie z niebiesko-zielono-żółtą mieszanką na głowie (wcale nie wyglądało to źle), czasami używałam płukanki i wtedy chociaż na jeden dzień miałam siwe włosy.

A jak wyglądam dzisiaj?


Siwe włosy chodziły za mną już pół roku, jednak nie była to łatwa decyzja - w rzeczywistości całkiem lubię mój brąz, a musiałam je bardzo mocno rozjaśnić. Jestem jednak niesamowicie zadowolona z efektu. Bałam się, że nie będą mi pasować, ale wyglądam świetnie :D Niestety moje włosy baaardzo na tym ucierpiały, ale było warto.


CZYM FARBUJESZ?

Do farbowania używam tonerów La riche Directions. Jeden słoiczek kosztuje ok. 30 zł, do farbowania zazwyczaj rozcieńczałam je odżywką, więc wystarczały mi na 6-8 razy, przy całej głowie 2-3. Firma ta ma mnóstwo odcieni, które można dowolnie ze sobą mieszać. U mnie trzymały się ok. 2-3 tygodni. Rozjaśniam zawsze u fryzjera.

CZY TONER NISZCZY WŁOSY?

Toner nie. Rozjaśnianie tak, a niestety jest ono prawie niezbędne. Moje włosy są z natury bardzo ciemne i chociaż kolor fioletowy, czerwony oraz różowy chwytały, to nie były tak intensywne i wypłukiwały się o wiele szybciej niż z włosów rozjaśnionych.

CO NA TO MOI RODZICE?

Nic. Dopóki nie wykolczykuję sobie pół twarzy i nie wytatuuję całego ciała, to nie zwracają uwagi na moje małe "szaleństwa". Mojej mamie (podobnie jak babci) moje włosy bardzo się podobają i sama mi je farbuje ;)

CO NA TO NAUCZYCIELE?

Również nic. Zaczęłam farbować włosy pod koniec 3 klasy gimnazjum, nauczyciele więc zapewne uznali to za wakacyjne szaleństwo i nawet tego nie skomentowali.
Z kolei liceum to liceum, połowa osób to już dorośli ludzie, nauczyciele nie czepiają się naszego wyglądu, wręcz przeciwnie - kilka nauczycielek skomplementowało moje kolorki i pytało, kto mi je robi.

CO NA TO OGÓLNIE OTOCZENIE?

Myślę, że nikt nie ma z tym problemu. Nigdy nie spotkałam się z obraźliwymi komentarzami pod adresem moich włosów, a bardzo często dostawałam pochlebne opinie. Parę razy zostałam również zaczepiona na ulicy czy w restauracji przez obce osoby - raz zapisywałam kobiecie nazwę farby na serwetce ;)

A Wy macie jakieś nietypowe kolory na głowie?

Snapchat: szjori

piątek, 24 czerwca 2016

Artyści na YouTubie

O ile nie kręcą mnie youtuberzy pokroju Naruciaka czy Reziego, o tyle osoby nagrywające filmiki dotyczące rysowania oglądam bardzo chętnie oraz stosunkowo często i zachęcam do tego Was, ponieważ można się od nich naprawdę wiele nauczyć. Ale jak w tym natłoku kanałów znaleźć kogoś, kto rzeczywiście może przekazać coś wartościowego? Zapraszam na listę moich ulubionych artystów na YouTubie.

CYRIL ROLANDO (AQUASIXIO)

Aquasixio jest zdecydowanie moim numerem 1, jeśli chodzi o digital. Do perfekcji opanował dobieranie kolorów i są one głównym atutem jego prac. To dzięki niemu przekonałam się do Photoshopa. Jego kanał to głównie speedpaintingi, jednak obserwując procesy powstawania prac można podpatrzeć różne fajne tricki, więc gorąco polecam.



MISTIQARTS

Jeśli interesujecie się mangą, to ten kanał na pewno bardzo się Wam spodoba. Mistiqarts rysuje głównie markerami oraz akwarelami. Oprócz speedpaintingów nagrywa również recenzje różnych przyborów oraz tutoriale.


ZEPHYBITE

Artystka digitalowa,  kanał składa się z samych speedpaintingów, ale jej prace są tak cudowne, że naprawdę warto je obejrzeć.


HOUDIDOO

Kolejna osoba zajmująca się digitalem, tym razem rysująca w Paint Tool SAIu.


KIWI BYRD


LAOVAAN

Laovaan maluje głównie akwarelami i robi to naprawdę niesamowicie.


OLSIKOWA

Myślę, że ten kanał najbardziej przypadnie Wam do gustu, ponieważ dziewczyna mówi po polsku :) Rysuje najróżniejszymi technikami, a jej filmiki to prawdziwa kopalnia wiedzy i wskazówek, gorąco polecam.



Jeśli znacie innych godnych polecenia youtuberów, to śmiało piszcie w komentarzach ;)

czwartek, 23 czerwca 2016

Jak narysować oko?

W internecie można znaleźć tysiące tutoriali dotyczących rysowania oczu, jednak mimo to zostałam poproszona o wykonanie własnego, więc zapraszam :)


Oczywiście zaczęłam od prostego szkicu, standardowo - tylko kontury, bez zaznaczania cieni.


Gałka oczna jest kulą, więc aby nadać jej trójwymiarowości, wypełniłam część przy powiece oraz linii wodnej szarą kredką.


Markerem w kolorze Satin pokryłam skórę, w ciemniejszych miejscach nałożyłam dwie warstwy. Wy oczywiście możecie to zrobić kredkami, farbami lub inną ulubioną techniką.



 Dołożyłam również koloru Blush.


Na kolor bazowy tęczówki wybrałam Lavender.


Nałożyłam również Powder Blue…


oraz Royal Blue, na który jeszcze raz nałożyłam Powder Blue, by kolory się połączyły.


Czarną kredką zaznaczyłam źrenicę, obwódkę tęczówki oraz linie rzęs.


Białym cienkopisem dodałam odbicia światła.



 Kolory markerów bardzo szybko bledną, więc aby oko nie wydawało się tak płaskie, zacienione miejsca zaznaczyłam kolorem Coral. Szarą kredką namalowałam również lekki cień pod okiem.


Brwi namalowałam brązową kredką,  a rzęsy czarną.

Przy rysowaniu rzęs pamiętajcie, że nie wyrastają one z gałki ocznej (jak często początkującym zdarza się rysować), lecz z powieki. Równie częstym błędem jest rysowanie rzęs jako prostych kresek, gdy w rzeczywistości są one wywinięte.


Na koniec kolorem Sandstone zaznaczyłam załamania powiek.


 EDIT: Jedna osoba zwróciła mi w komentarzu uwagę, że zapomniałam o linii wodnej i rzeczywiście tak jest. W najbliższym czasie postaram się to poprawić, a teraz po prostu przypominam, że takie coś istnieje :)


Jak widzicie narysowanie oczu jest naprawdę łatwe, a ile osób rysujących, tyle sposobów ich rysowania, z czasem pewnie wypracujecie własny.

Mam nadzieję, że poradnik był chociaż odrobinę przydatny. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście pozostawili po sobie ślad w postaci komentarza (może wstawicie oko narysowane przez siebie?), abym wiedziała, czy tego typu posty Wam się podobają i czy chcielibyście ich więcej.

Standardowo zapraszam do dodania mnie na snapchacie: szjori.

środa, 22 czerwca 2016

Talent nie istnieje

Masz talent!
Zazdroszczę talentu!
Oddaj talent!

To bardzo często komentarze pod rysunkami wstawianymi na MovieStarPlanet, pod moimi również. Niejednokrotnie dostawałam też takie wiadomości. I nie było mi wcale miło, ponieważ…

UWAŻAM, ŻE TALENT NIE ISTNIEJE

Zastanawialiście się kiedyś, jak często trenował Cristano Ronaldo? Ile obrazów namalował Wasz ulubiony artysta? Ile godzin nad nutami spędził ulubiony muzyk?
Jestem pewna, że wiele osób nigdy o tym nie myślało. Przecież to oczywiste, mają talent. Dar od samego Boga, wrodzone zdolności. To szczęściarze, bo przyszło im to tak łatwo.
Nic bardziej mylnego.

W najlepszej Akademii Muzycznej w Niemczech przeprowadzono badania. Zbadano 3 grupy skrzypków: najlepszych, dobrych oraz tych, którym nie wróżono kariery zawodowych muzyków. Wszystkim zadano proste pytanie: Kiedy zacząłeś i jak często ćwiczyłeś?
Wszyscy zaczęli mniej więcej w tym samym momencie - ok. 5. roku życia. Na początku nawet ćwiczyli przez podobną ilość czasu. Jednak z czasem zaczęły pojawiać się dysproporcje. Obliczono, że do 20. roku życia grupa "elitarna" przećwiczyła aż 10 000 godzin. Grupa dobra - 8 000 godzin. Grupa najsłabsza zaledwie 4 000.
Co więcej - wśród tych grup nie znaleziono żadnego muzyka, który ćwiczyłby mniej, a był lepszy. Nie znaleziono też nikogo, kto ćwiczyłby więcej, a był gorszy.

Badania naukowców dowodzą, że aby stać się mistrzem w jakiejś dziedzinie, trzeba poświęcić na to 10 000 godzin. To 9 lat po 3 h dziennie. Lub prawie 14, gdy na ćwiczenia w ciągu dnia przeznaczysz 2 godziny.

MÓWIENIE KOMUŚ "BO TY MASZ TALENT" TO LEKCEWAŻENIE JEGO CIĘŻKIEJ PRACY

Zapewne znacie takich sportowców jak Cristiano Ronaldo, David Beckham czy Tiger Woods. W wywiadach każdy z nich podkreśla, że kluczem do sukcesu jest tylko i wyłącznie CIĘŻKA PRACA. To stwierdzenie można znaleźć w życiorysie niemalże każdej gwiazdy.
McGregor, irlandzki zawodnik mieszanych sztuk walki, powiedział:
„Nie ma czegoś takiego jak talent – jest ciężka praca. To jest obsesja. Talent nie istnieje – wszyscy jesteśmy równi jako ludzie.Możesz być kim zechcesz, jeśli tylko poświęcisz temu czas. Możesz sięgnąć szczytu – to proste. Nie jestem utalentowany, mam obsesje.”
"BO JA NIE MAM TALENTU" TO WYMÓWKA LUDZI LENIWYCH 

Jesteście młodzi, a świat stoi przed Wami otworem. Marzenia również, wystarczy tylko chcieć. Pragniesz wydać swoją książkę? To pisz. A może chcesz, żeby Twoje obrazy wisiały w galeriach? Maluj. Chcesz grać w najsłynniejszych klubach piłkarskich? Idź na boisko. 

A CO Z PREDYSPOZYCJAMI?

Wydawać by się mogło, że koszykówka jest zarezerwowana tylko dla ludzi wysokich. W końcu trzeba doskoczyć do kosza. Ale czy wiedzieliście, że najniższy zawodnik NBA, Muggsy Bogoues, mierzył zaledwie 158 cm?
Słuch muzyczny, zmysł artystyczny, zwinność, wzrost - te rzeczy są ważne w poszczególnych dziedzinach. Nie załamujcie się jednak, jeśli ich nie posiadacie - jak widać na powyższym przykładzie, wszystko można nadrobić.

JEDYNE, CO MOŻE WAS OGRANICZAĆ, TO WY SAMI

Mam nadzieję, że następnym razem, nim napiszecie komuś, że ma talent, zatrzymacie się na chwilę i zastanowicie się, ile czasu musiała ta osoba poświęcić, by osiągnąć prezentowany przez siebie poziom.


Na zakończenie, jako że jest to blog o rysunkach, chciałabym Wam pokazać gif z poszczególnymi etapami powstawania mojej nowej pracy, która była wzorowana na tym zdjęciu:



Pochwalę się, że kupiłam 12 nowych promarkerów:


Zapraszam również na mojego snapa: szjori.



poniedziałek, 20 czerwca 2016

Promarkery - pierwsze wrażenia oraz portret Sansy krok po kroku

O promarkerach pierwszy raz usłyszałam kilka miesięcy temu. Byłam nimi zachwycona - prace nimi wykonane wyglądały jak drukowane. Niestety, mój zachwyt osłabł, gdy zobaczyłam ich cenę - 10,50 zł za jakiś pisak to bardzo dużo, a przecież jeden do rysowania nie wystarczy. Stwierdziłam więc, że zostanę przy moich kredkach akwarelowych oraz tablecie graficznym.

Przypomniałam sobie o nich miesiąc temu i pod wpływem impulsu kupiłam 9 kolorów i blender. A co mi tam, najwyżej będę 100 zł do tyłu. W międzyczasie wypadły moje urodziny i dostałam kolejne 6. 

Miałam już 16 markerów, a mimo to nie mogłam nimi nic narysować. W szkicownikach Cansona tusz przebijał aż przez 5-6 kartek, a na kartce akwarelowej się rozlewał. Przeszukałam internet i kupiłam odpowiednio gruby blok - Canson illustration. 20 zł za 12 kartek. Nie ma co ukrywać, malowanie markerami jest drogie.


Obecnie posiadam 16 kolorów oraz blender, jednak w tym tygodniu planuję wycieczkę do sklepu plastycznego po kolejne 10 :)



Ćwiczyłam sobie blendowanie poszczególnych kolorów, a wczoraj w końcu zdecydowałam się na cały rysunek. Na początek wybrałam coś łatwego - wzorowany portret Sansy, a dokładnie kadr z filmu.



Szybki szkic, a właściwie sam kontur, nie zaznaczałam żadnych cieni, żeby ołówek nie przebijał spod markera.


Nałożyłam jedną warstwę koloru Satin i… nastąpiło rozczarowanie. Kolor wcale nie był jednolity, widać było smugi. 

Nałożyłam drugą warstwę tego samego koloru, było jeszcze gorzej. Zastanawiałam się, co robię źle. Byłam też zła, że wydałam pieniądze na coś, czego prawdopodobnie już nigdy nie użyję.


Kolejna warstwa, tym razem kolorem Blush, a rysunek wyglądał po prostu tragicznie - zamiast gładkiej powierzchni miałam kilka brzydkich plam.


Postanowiłam zabrać się za oczy, które z braku odpowiednich kolorów namalowałam kredkami oraz brwi - kolor Burnt Sienna. Nałożyłam na skórę kolejną warstwę Blusha, tym razem nie omijając jasnych miejsc i końcu zaczęło to jakoś wyglądać.


Dodałam też kolorów Soft Peach oraz Tan. I już było dobrze.


Na nosie oraz przy linii włosów nałożyłam Raw Siennę, a usta pomalowałam kolorami Salmon Pink, Soft Peach oraz Burgundy. Zaczęło mi się podobać :)


Kolej na włosy - na pierwszy ogień poszedł kolor Raw Sienna.


Następnie Burnt Sienna, w ciemniejszych miejscach Umber oraz Burgundy, dzięki któremu włosy stały się bardziej rude. Szatę pomalowałam kolorami Duck Egg oraz Turquoise, a wzorki na niej kolorem Satin oraz złotym żelopisem.


Na koniec czerwoną oraz pomarańczową kredką narysowałam piegi.


Jestem niesamowicie dumna z tego rysunku. Nie sądziłam, że za pierwszym razem wyjdzie mi coś tak realistycznego. Praca wygląda jak wykonana techniką komputerową i naprawdę podoba mi się ten efekt. 


CZY WARTO KUPIĆ PROMARKERY?

To zależy już tylko od Was. Jeśli nie boicie się wydać pieniędzy na coś, co być może Wam nie podejdzie, to jak najbardziej zachęcam do kupna. Można nimi uzyskać niesamowity efekt, niemożliwy do osiągnięcia kredkami czy nawet farbami. Weźcie jednak pod uwagę, że do narysowania pełnej pracy jest potrzebne minimum kilka-kilkanaście kolorów, a apetyt rośnie w miarę jedzenia i gdy kupicie jeden promarker, będziecie chcieć je wszystkie :)

CZY TRUDNO SIĘ NIMI MALUJE?

Tak, dlatego też uważam, że nie są one przeznaczone dla początkujących. Jeśli nigdy nie rysowaliście w kolorze, to możecie się tylko zniechęcić. Kolory trzeba nakładać bardzo szybko, najlepiej jeszcze zanim zaschnie poprzednie pociągnięcie. Nie ma czasu na zastanawianie się, gdzie położyć kolejną plamę.




I to już będzie koniec. Byłoby fajnie, gdybyście dali mi znać, co sądzicie o tego typu postach, abym wiedziała, czy wstawiać takie step-by-step częściej :)