poniedziałek, 20 czerwca 2016

Promarkery - pierwsze wrażenia oraz portret Sansy krok po kroku

O promarkerach pierwszy raz usłyszałam kilka miesięcy temu. Byłam nimi zachwycona - prace nimi wykonane wyglądały jak drukowane. Niestety, mój zachwyt osłabł, gdy zobaczyłam ich cenę - 10,50 zł za jakiś pisak to bardzo dużo, a przecież jeden do rysowania nie wystarczy. Stwierdziłam więc, że zostanę przy moich kredkach akwarelowych oraz tablecie graficznym.

Przypomniałam sobie o nich miesiąc temu i pod wpływem impulsu kupiłam 9 kolorów i blender. A co mi tam, najwyżej będę 100 zł do tyłu. W międzyczasie wypadły moje urodziny i dostałam kolejne 6. 

Miałam już 16 markerów, a mimo to nie mogłam nimi nic narysować. W szkicownikach Cansona tusz przebijał aż przez 5-6 kartek, a na kartce akwarelowej się rozlewał. Przeszukałam internet i kupiłam odpowiednio gruby blok - Canson illustration. 20 zł za 12 kartek. Nie ma co ukrywać, malowanie markerami jest drogie.


Obecnie posiadam 16 kolorów oraz blender, jednak w tym tygodniu planuję wycieczkę do sklepu plastycznego po kolejne 10 :)



Ćwiczyłam sobie blendowanie poszczególnych kolorów, a wczoraj w końcu zdecydowałam się na cały rysunek. Na początek wybrałam coś łatwego - wzorowany portret Sansy, a dokładnie kadr z filmu.



Szybki szkic, a właściwie sam kontur, nie zaznaczałam żadnych cieni, żeby ołówek nie przebijał spod markera.


Nałożyłam jedną warstwę koloru Satin i… nastąpiło rozczarowanie. Kolor wcale nie był jednolity, widać było smugi. 

Nałożyłam drugą warstwę tego samego koloru, było jeszcze gorzej. Zastanawiałam się, co robię źle. Byłam też zła, że wydałam pieniądze na coś, czego prawdopodobnie już nigdy nie użyję.


Kolejna warstwa, tym razem kolorem Blush, a rysunek wyglądał po prostu tragicznie - zamiast gładkiej powierzchni miałam kilka brzydkich plam.


Postanowiłam zabrać się za oczy, które z braku odpowiednich kolorów namalowałam kredkami oraz brwi - kolor Burnt Sienna. Nałożyłam na skórę kolejną warstwę Blusha, tym razem nie omijając jasnych miejsc i końcu zaczęło to jakoś wyglądać.


Dodałam też kolorów Soft Peach oraz Tan. I już było dobrze.


Na nosie oraz przy linii włosów nałożyłam Raw Siennę, a usta pomalowałam kolorami Salmon Pink, Soft Peach oraz Burgundy. Zaczęło mi się podobać :)


Kolej na włosy - na pierwszy ogień poszedł kolor Raw Sienna.


Następnie Burnt Sienna, w ciemniejszych miejscach Umber oraz Burgundy, dzięki któremu włosy stały się bardziej rude. Szatę pomalowałam kolorami Duck Egg oraz Turquoise, a wzorki na niej kolorem Satin oraz złotym żelopisem.


Na koniec czerwoną oraz pomarańczową kredką narysowałam piegi.


Jestem niesamowicie dumna z tego rysunku. Nie sądziłam, że za pierwszym razem wyjdzie mi coś tak realistycznego. Praca wygląda jak wykonana techniką komputerową i naprawdę podoba mi się ten efekt. 


CZY WARTO KUPIĆ PROMARKERY?

To zależy już tylko od Was. Jeśli nie boicie się wydać pieniędzy na coś, co być może Wam nie podejdzie, to jak najbardziej zachęcam do kupna. Można nimi uzyskać niesamowity efekt, niemożliwy do osiągnięcia kredkami czy nawet farbami. Weźcie jednak pod uwagę, że do narysowania pełnej pracy jest potrzebne minimum kilka-kilkanaście kolorów, a apetyt rośnie w miarę jedzenia i gdy kupicie jeden promarker, będziecie chcieć je wszystkie :)

CZY TRUDNO SIĘ NIMI MALUJE?

Tak, dlatego też uważam, że nie są one przeznaczone dla początkujących. Jeśli nigdy nie rysowaliście w kolorze, to możecie się tylko zniechęcić. Kolory trzeba nakładać bardzo szybko, najlepiej jeszcze zanim zaschnie poprzednie pociągnięcie. Nie ma czasu na zastanawianie się, gdzie położyć kolejną plamę.




I to już będzie koniec. Byłoby fajnie, gdybyście dali mi znać, co sądzicie o tego typu postach, abym wiedziała, czy wstawiać takie step-by-step częściej :)

12 komentarzy :

  1. Blog super ciekawy. Myślałam że łatwo się tym "rysuje". Bo to tak łatwo wygląda. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Promarkery nie są najłatwiejsze, ale mimo wszystko na pewno są "do ogarnięcia", więc gorąco zachęcam do spróbowania ;)

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba, mam nadzieję że w przyszłości wstawisz jakiś poradnik czy coś. Czekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło! I poradniki na pewno się pojawią ;)

      Usuń
  3. ech aż ci zazdroszczę... jak kupiłam te 24 promarkery i 11 brush markerów to myślałam, że łatwo wyjdzie bo to tak wygląda. A tu klapa i nadal nic nie umiem :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że "sekret" promarkerów to duża liczba warstw. U mnie dopiero koło 5-6 warstwy wszystko zaczęło się ładnie ze sobą łączyć. Popróbuj jeszcze ;)

      Usuń
  4. Świetny blog! czekam na nowości :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę zapytać ile masz lat? Przepraszam jeśli gdzieś już o tym mówiłaś, ale jestem tu nowa :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na szczęście lubię rysować małe obrazki najczęściej w formacje A7 czasami A6 xd Do większych rysunków zdążyłam się zrazić i nawet jak rysuję na kartkach A4 to obrazek zmieściłby się na A5 ogólnie chyba, że rysuję coś kredkami, albo czymś innym to wtedy czasami jest to na A4 ALBO jak promarkerami robię tylko jakiś akcent. (jedna z moich ulubionych prac to praca ołówkiem na kartce A4 z akcentem na usta i oko <3 Dobra bo się rozpisałam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem w sumie początkująca ale rysowanie nie wychodzi mi najgorzej promarkery zamówiłam wczoraj jestem ciekawa efektu na kartce mam już wybrany rysunek który pokoloruje jako pierwszy ale chyba zrobię coś bardziej realistycznego :) Życzę dalszych sukcesów w rysowaniu ♥

    OdpowiedzUsuń